Nad morzem możliwości

Festiwal Najmłodszych, Poznań, 3–6 lipca 2025

aAaAaA

fot. HaWa

Morze ∞ możliwości – taki tytuł nosi spektakl Fundacji Gra/nice w reżyserii Agi Błaszczak. Choć był częścią zeszłorocznej edycji Festiwalu Najmłodszych, zarówno on sam (absolutnie przepiękny), jak i jego tytuł powróciły do mnie już po kilkunastu minutach oglądania premiery Gdzie rośnie dom, otwierającej tegoroczne letnie święto teatru w Poznaniu. Gdyby ktoś pokusił się o stworzenie herbu teatru najnajowego, dewiza „morze ∞ możliwości” znakomicie oddawałaby jego ducha – twórczą wolność i głębokie zaufanie do dziecięcej wyobraźni. Właśnie takiego teatru przykładem jest Gdzie rośnie dom autorstwa Marharyty Pronchenko – artystki z Ukrainy, od lat związanej z organizującą festiwal Art Fraction Foundation.

Niedawna inscenizacja Dzieci z Bullerbyn w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora, w adaptacji i reżyserii Tomasza Maśląkowskiego, przypominała, jak bardzo zmieniły się dziecięce zabawy. Najprościej rzecz ujmując – ich lista znacznie się skurczyła. To efekt zarówno nadopiekuńczości dorosłych, jak i coraz głębszego zanurzenia najmłodszych w świecie cyfrowym. Dziś zbieranie jajek po kurach odbywa się tylko na ekranie tabletu. Gdzie rośnie dom uświadomiło mi, że w cieniu popularności ekranów znika również biała kartka papieru – to najbardziej uniwersalne, a zarazem najprostsze tworzywo dziecięcej wyobraźni. A szkoda, bo papier to prawdziwe „morze możliwości”. Może zmienić się w cokolwiek: zabawnego ludzika, różę, żabę, która ją wykradnie i uciekając przez scenę, przeskakuje po głowach dziecięcej widowni. W tym spektaklu biały papier staje się pejzażem, scenografią, florą i fauną świata przedstawionego. Jest śniegiem sypiącym z góry, domem, w którym główny bohater chroni się przed zimnem, żurawiem niosącym go przez przestrzeń niczym Nilsa na grzbiecie dzikiej gęsi.

Całość tworzą ubrane na biało demiurginie, łącząc różne techniki animacji lalkowej, origami i oryginalne rozwiązania teatru dla najmłodszych. Towarzyszy temu muzyka wykonywana na żywo, która wzmacnia odbiór i pogłębia przeżycia widza, tworząc multisensoryczne, interaktywne doświadczenie. „Mamo, zobacz, to dźwięk” – zawołał jeden z maluchów podczas pokazu, reagując na grę brzmień i obrazów. Spektakl snuje klasyczną historię drogi w poszukiwaniu domu – opowiedzianą zarazem ze sporą dawką humoru i nie mniejszą porcją wzruszenia, chwilami aż do łez. Jedna z bardziej wrażliwych widzek nie mogła powstrzymać płaczu, gdy uświadomiła sobie, że został zniszczony dom bezimiennego bohatera.

Zorza. Opowieści ze światła udowadnia natomiast, że technologia również potrafi tworzyć piękno. To wizualna podróż, którą – zgodnie z podtytułem – rzeczywiście odbiera się jako „opowieść ze światła”. Projekcje Marii Porzyc ożywiają niemal pustą, białą przestrzeń z okrągłymi przejściami, przywodzącymi na myśl igloo – skojarzenie nieprzypadkowe. Przedstawienie łączy klarowność z subtelnością, konkretną formę z symboliczną umownością. Na scenie pojawiają się pędzący lis, monumentalny wieloryb i wreszcie tytułowa zorza – migocząca, pulsująca kolorem. Całość buduje atmosferę dalekiej Północy, wzmacnianą przez kostiumy inspirowane kulturą inuicką. Wrażenie jest tak silne, że można niemal poczuć skrzypiący pod stopami śnieg. Katarzyna Brzozowska i Maciej Owczarzak prowadzą widzów przez ten hipnotyzujący świat – pełen barwnych obrazów i zaskakujących spotkań.

To pierwsze tego rodzaju przedsięwzięcie w Teatrze Lalek Guliwer, stworzone przez dwie znakomite artystki: Alicję Morawską-Rubczak i Barbarę Małecką. Próba okazuje się udana, choć niepozbawiona ryzyka. Jak czytamy w opisie spektaklu, „po raz pierwszy w przedstawieniu dla najnajów pojawia się tak wiele tekstu i opowieści zaczerpniętych ze skandynawskich legend o zorzy”. Malina Prześluga przełożyła je na sugestywny, poetycki język. Miejscami jednak słów wydaje się zbyt wiele – tekstowa gęstość komplikuje odbiór, bywa hermetyczna nawet dla dorosłych, a dla najmłodszych może się okazać po prostu nieczytelna.

Znakomicie za to działa muzyka Iwony Skwarek, która z dużym wyczuciem dopełnia zarówno stronę wizualną, jak i dramaturgiczną. Kompozytorka z ogromną wrażliwością maluje przestrzeń dźwiękiem – jej utwory, raz kołyszące, raz pulsujące i bogate w napięcia, nadają rytm, budują nastrój i podkreślają emocjonalne punkty kulminacyjne. Skwarek, autorka dwóch albumów z niebanalną, wolną od infantylizacji muzyką dla dzieci, wnosi na scenę autorski głos, wyraźnie odbiegający od typowej ilustracyjności, która często dominuje w teatrze dla najmłodszych.

O sile muzyki Iwony Skwarek można się było przekonać podczas rodzinnych potańcówek „Błyski i blaski” – oddzielnych dla maluszków (0–18 miesięcy) i dla starszaczków (1,5–5 lat) – które zamieniały scenę w wirującą, radosną przestrzeń wspólnego tańca. Festiwal Najmłodszych to bowiem nie tylko spektakle. Równie ważna była interaktywna strefa rodzinna, zaprojektowana jako przestrzeń wspólnego przeżywania dzieci i dorosłych. W strefie kreatywnej odbywały się otwarte warsztaty, pobudzające zmysły i wyobraźnię uczestników w każdym wieku, a w strefie relaksu czekała kojąca, miękka przestrzeń pełna książek, przygody i bliskości.

Ale wróćmy jeszcze do spektakli. Program imponował różnorodnością estetyk i form. Plankton Anny Rubiroli, dla przykładu, to hipnotyczna podróż w głąb morskiej ciemności. Trójka performerek z Hiszpanii tworzy choreografię tak precyzyjną, że ruchy ich ciał pulsują w rytm światła i dźwięku, dryfując przez zmysłową, medytacyjną przestrzeń. Już od wejścia na widownię stajemy się częścią tego podwodnego świata – miękkiego, ulotnego, pełnego fosforyzujących odblasków, który przywodzi na myśl baśniowe imaginarium głębin. Przewodniczką po nim staje się nurkini, z którą oglądamy meduzy i inne cudaczne stworzenia oceanu. Plankton nie mówi wprost – lecz otwiera: na empatię, uważność, interpretację. Zanurza w rzeczywistości, która – jak kropla wody pod mikroskopem – tętni ruchem i znaczeniem. Przedstawienie rekomendowane jest od 5. roku życia, ale działa uniwersalnie.

Podobnie jak Kulka w reżyserii Tomasza Maśląkowskiego – przedstawienie oparte na cyrkowej ekspresji i finezyjnym slapsticku, które z lekkością i ciepłem wprowadza najmłodszych w świat rytmu, muzyki i scenicznej współobecności. Radosław Kasiukiewicz i Grzegorz Mazoń tworzą wyjątkowo zgrany duet komunikujący się za pomocą ukulele oraz wymyślonego, przezabawnego języka. Ich współdziałanie opiera się na precyzyjnej synchronizacji dźwięku i ruchu: każda rytmiczna pomyłka czy fałsz stają się nie tylko źródłem śmiechu, lecz także pretekstem do wspólnego odkrywania, czym jest harmonia i jak słuchać drugiego. Tytułowa kulka – a właściwie cały ich zestaw, w różnych rozmiarach – animowana z delikatnością i wyczuciem, staje się osią niezwykłej gry między dźwiękiem, ruchem a dziecięcą wyobraźnią. Kulka bawi i zaprasza do wspólnego pulsowania – nie za pomocą słów, lecz przez muzykę, gest, skupienie i czułą obecność.

Krawędzie, w wykonaniu Théâtre de la Guimbarde z Belgii, w reżyserii Danieli Ginevro, to bezsłowna, wizualnie dopracowana opowieść o spotkaniu dwóch dziewczynek – odmiennych w temperamencie, ale bliskich sobie w pragnieniu swobody i bycia sobą. Christine Heyraud i Julie Querre, w przestrzeni scenicznej zaprojektowanej przez Elyse Galiano – pokoju otwierającego się na las – prowadzą widzów przez ciąg pomysłowych zabaw: momentów zaciekawienia, niepewności, zbliżenia. Zasady gry rodzą się, ewoluują i znikają, przypominając, że bawiące się dziecko jest jak samuraj – nie ma celu, tylko drogę. A ta droga – jak pisała Astrid Lindgren – jeśli prowadzi ze szkoły do domu, jest dwa razy dłuższa niż w przeciwnym kierunku. Spektakl Ginevro zanurza się właśnie w tę rozciągniętą czasoprzestrzeń dziecięcej wolności, gdzie nic nie musi się wydarzyć, a wszystko jest możliwe. To cicha, migotliwa opowieść o budowaniu relacji – otwarta na interpretację i ulotna jak dzieciństwo.

Organizatorkom i organizatorom Festiwalu Najmłodszych udało się – zgodnie z zapowiedzią – stworzyć „święto dziecięcego patrzenia na świat, które przywraca dorosłym czułość i blask”. Podpisuję się pod obiema częściami tego zdania. Słyszałem nawet, jak jeden z rodziców zwierzał się drugiemu, że „wzrusza się na spektaklach dla dzieci” – i trudno się temu dziwić. Tegoroczna edycja pokazuje, że poważne traktowanie najmłodszego widza przynosi wymierne efekty: rośnie samoświadomość twórców, a wachlarz form, języków i strategii stale się poszerza. Jeśli ktoś jeszcze obawiał się powtarzalności i stagnacji – dziś widzi wyraźnie, że to przestrzeń wciąż pełna niewykorzystanego potencjału. Cieszy, że coraz więcej artystek i artystów z odpowiedzialnością i autentyczną ciekawością sięga po teatr dla najmłodszych. Bo najmłodsi zasługują na sztukę najwyższej próby.

<p class="text-align-right">01-10-2025</p>

Festiwal Najmłodszych, Poznań, 3–6 lipca 2025

Festiwal Najmłodszych, Poznań, 3-6 lipca 2025

Oglądasz zdjęcie 4 z 5