Życie albo strata

Po prostu, reż. Weronika Szczawińska, Komuna// Warszawa
aAaAaA
Materiały organizatora

„Piotr Wawer, po prostu” – przedstawia się brodaty mężczyzna w fantazyjnym białym stroju, zajmując jedno z krzeseł ustawionych w krąg o pustym środku. Na pozostałych siedzą widzowie – z jednym wyjątkiem. Naprzeciwko Wawra, po drugiej stronie pustej przestrzeni, za czarnym pulpitem, miejsce zajął równie fantazyjnie ubrany Łukasz Stawarczyk (za kostiumy i przestrzeń odpowiada Marta Szypulska). Białe ściany, ostre światło – wszystko jak na dłoni, transparentnie. Wyraźnie.
 

Po prostu w reżyserii Weroniki Szczawińskiej to spektakl-wyznanie. Piotr Wawer senior przedstawia w czterech słowach siebie i sztukę, której jest autorem oraz bohaterem, tym samym zakreśla świat opowieści. To historia cienia rzuconego na jego życie po tragicznej śmierci żony Anny. Lata osiemdziesiąte, błąd i zaniedbanie lekarza. Prozaiczny koniec świata i świata przedłużenie w postaci nowonarodzonego syna, Piotra Wawra juniora. To historia osobista i przejmująca jak dobra literatura faktu. Literatura, bo nie tylko napisana, ale i odczytana.


Zaczynamy od wizyty w warszawskim szpitalu. Wawer wciela się w kolejne postacie. Trzymając ręce w kieszeniach, jest lekarzem Morlińskim, łapiąc się pod boki, zamienia się w położną Krystynę – osoby odpowiedzialne za niedopatrzenia oraz zaniechania, które doprowadziły do poporodowych komplikacji, a w efekcie śmierci jego żony. Szpitalny rys podkreślają buty o twardych podeszwach, stukające jak drewniaki. Partnerujący mu Stawarczyk także ma obcasy, ale miękkie, ciche. Stając naprzeciw starszego kolegi, przepuszcza przez swoją młodość jego los – gra Wawra sprzed lat. Te perspektywy nie łączą się od razu.

Z początku wydaje się, że aktorzy opowiadają osobne, nieprzecinające się historie. Gdy staje się jasne, co ich wiąże, spektakl nabiera powagi – jest już za późno, żeby się z niego otrząsnąć wzruszeniem ramion, uwolnić spod ciężaru nonszalanckim wierceniem na niewygodnym krześle.

Aktorzy zamieniają się miejscami, raz mówią tekst z pamięci, raz czytają z kartki, po to by w finale oddać pole dźwiękowemu nagraniu. Kontrolują siebie nawzajem – sprawdzają i poprawiają, ale i prowokują – od partnerstwa do pojedynku. Dbają przy tym o dystans. Jest w tym pewne niebezpieczeństwo stracenia kontroli. Wawer nie ma z tym problemu, ale tłumiony śmiech Stawarczyka jest jak zakłócenia w transmisji. Nie przystaje ani do losów bohaterów, ani tła, w którym się rozgrywają – PRL-owskiej siermięgi. Nie jest jednak Po prostu martyrologiczną, patetyczną opowieścią o trudnym życiu lub ckliwą terapeutyczną praktyką, która łapie widza na lep wzruszenia. Wręcz przeciwnie. To relacja z trudnej z tym życiem walki. I choć doprawdy śmiać się nie ma z czego, niemało w niej humoru. Choćby wtedy, gdy aktorzy igrają z publicznością, szukając wśród widzów kandydata do odegrania roli lekarza imieniem Tadzio. 

Błędy i zaniedbania ludzi odpowiedzialnych za troskę o nasze zdrowie nie tyle szokują, co niepokoją – nic prostszego niż wyobrazić sobie analogiczną sytuację dzisiaj. Choć wiele się zmieniło, wciąż nie mamy dostępu do kulis zamkniętych światów instytucji, podobnie jak Piotr, który pozostaje zdany na kłamstwa i uniki personelu. Bezczelne, rodzące złość. Przyczyną zgonu wpisaną w medyczną dokumentację Anny było „przeziębienie”, które raczej niewiele ma wspólnego z zatrzymaniem akcji serca i śmiercią mózgu – będących skutkami błędnie wykonanego łyżeczkowania. Zmagania Piotra mają dwa etapy. Najpierw walczy o nadzieję szczęśliwego końca. Zawierza różnej maści uzdrowicielom, co kończy się tym, że sam próbuje uzdrawiać. Wszystko przez wróżkę, która dostrzegła w nim medium. To epizod jak z klasycznej greckiej tragedii. Młody ojciec walczący o życie żony miewa widzenia, ale bez dostępu do wydarzeń związanych z jego własną rodziną. Zważywszy na to, że widzi jedynie rzeczy niefortunne, możemy mówić o tragedii, łasce bądź ironii.

Drugi etap walki to szukanie sprawiedliwości. Po prostu ma w sobie rys hollywoodzkiej opowieści, w której zdeterminowany bohater stawia czoło niesprawiedliwości świata. Piotr podejmuje heroiczny wysiłek, każdy dzień dzieli na: naukę prawa (nie stać go na prawnika, więc postanawia samodzielnie doprowadzić do skazania lekarza), opiekę nad synem i pracę. PRL to nie Ameryka, nie ma zatem mowy o happy endzie, choć lekarz trafi do więzienia, to wyjdzie z niego objęty amnestią. Zaś sam ojciec nieustannie boryka się z wątpliwościami, wielokrotnie rozważa samobójstwo i – co najbardziej przejmujące – bez ogródek opowiada o trudnej miłości do syna. Ostatni akt opowieści słyszymy z małego, leżącego na krześle, głośnika. Aktorzy wyszli. Urządzenie emituje spokojny głos Piotra Wawra juniora. Milczącego bohatera, którego udział w tym przedsięwzięciu ma jeszcze jeden wymiar. Jest jedną z osób (obok Michała Buszewicza, Marty Keil, Anny Smolar i Weroniki Szczawińskiej) odpowiedzialnych za koncepcję Instytutu Sztuk Performatywnych, którego Po prostu jest pierwszą premierą.

Siła historii opowiedzianej w Po prostu bierze się z oszczędności formalnej, jednocześnie ją uzasadniając. Można się bowiem zżymać na ascetyczność, która chwilami lokuje przedstawienie w formule czytania performatywnego. Nie ma to jednak znaczenia, jeśli tylko przejmiemy się losami bohatera. Interesujące, że to właśnie Szczawińska – reżyserka poszukująca i odważna formalnie – przypomina o tym, że teatr to znakomite miejsce do snucia opowieści – czyni to, minimalizując teatralność wydarzenia. To rozłożenie proporcji pozwala skupić się na tym, co najważniejsze – człowieku, który ma nam coś do powiedzenia.

20-11-2019

Komuna// Warszawa
Piotr Wawer sen.
Po prostu
reżyseria i adaptacja: Weronika Szczawińska
koncepcja: Weronika Szczawińska, Łukasz Stawarczyk, Piotr Wawer sen.
kostiumy i przestrzeń: Marta Szypulska
obsada: Łukasz Stawarczyk, Piotr Wawer sen.
premiera: 24.10.2019

Po prostu, reż. Weronika Szczawińska, Komuna// Warszawa
Po prostu, reż. Weronika Szczawińska, Komuna// Warszawa

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Komuna// WarszawaKomuna// Warszawa

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.