Rhythm of My Heart
Śluby panieńskie, reż. Dan Jemmett, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie

fot. Karolina Jóźwiak
Gdy w ręce brytyjskiego reżysera trafia Fredrowska komedia, jego skojarzenia biegną w stronę lat 70. XX wieku. Skąd wyrasta owo przeniesienie czasu akcji Ślubów panieńskich? Dan Jemmett w programie do spektaklu w Teatrze Polskim wyjaśnia zabieg właściwym dla siebie poszukiwaniem pomostu między teraźniejszością a przeszłością, a także napięć między nimi. Nie interesują go rekonstrukcja dawnych znaczeń ani teatralna archeologia. Sięgając po okres, w którym sam dorastał, zwraca się ku temu, co wciąż żywe w jego pamięci, co pochodzi z osobistych doświadczeń i wspomnień. To nie tylko moda, muzyka czy ówczesna telewizja – bywa, że nasiąknięta seksistowskimi i homofobicznymi treściami – ale i donośny głos kobiet, domagających się upodmiotowienia, wolności, także seksualnej. Przekaz ten nieoczekiwanie może współbrzmieć ze zwiastującym feministyczne nastroje Magnetyzmem serca.
Miejscem, w którym Jemmett sprawdza ideologiczny i komiczny potencjał sztuki jest dom middle class (a nawet trochę mniej niż middle i przez to właśnie zaściankowy) należący do londyńskiej aglomeracji. Przekrój kolorowych, realistycznych wnętrz, autorstwa scenografa Dicka Birda, przywodzi na myśl piętrowy domek Barbie z sypialniami, kuchnią, salonem, klatką schodową – plastikowy, sztuczny, kiczowaty – tworzy sytuację zgoła farsową i zarazem wyzwanie dla aktorskiej sprawności. Jednocześnie widzowie zostają postawieni w rolach ekranowych podglądaczy niczym w Big Brother Show. Owa ordynaryjność wykreowanej rzeczywistości jest bezpretensjonalna, chwilami zaskakująca. Bardziej przywiązani do tradycji mogą poczuć się dotknięci dezynwolturą, z jaką Jemmett wywraca Fredrowski porządek do góry nogami, umieszczając bohaterów raz po raz również w przydomowym ogródku z grillem, suszarką, leżakami, z kinem pod chmurką w tle. Wyświetlane na ceglanej fasadzie fragmenty telewizyjnego przedstawienia Ślubów w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego z 1972 roku, z Andrzejem Sewerynem w roli Gustawa, zdają się nie tylko ukłonem z przymrużeniem oka w stronę dyrekcji Teatru. Przywołane na prawie cytatu, dając efekt teatru w teatrze, wyznaczają jasną granicę, a nawet przepaść, jaka dzieli zrealizowany po bożemu archiwalny spektakl od tego, co tu i teraz.
Zanurzeni w estetykę sitcomu, rodem z popularnych angielskich seriali Man about the House czy George and Mildred, bohaterowie budują świat zabarwiony humorem sytuacyjnym, ironią i autoironią, trochę w duchu Monty Pythonowskim, kreślony niekiedy grubą kreską, chwilami trywialny. Spod patyny staroświeckiego kostiumu z epoki, który w kanonie wystawień dodawał szlachetności i elegancji postaciom, reżyser wydobywa nade wszystko ich niecne instynkty, przebiegłe zachowania, sprośne skłonności, a przy tym witalność, zmysłowość, wigor. Język giętki i wiersz najwyższej próby nie są w stanie zatrzymać potoczystej codzienności, która wkracza na scenę w pełnej krasie. Jemmett nieznający języka polskiego, nie może, co zresztą sam przyznaje, uchwycić do końca finezji dialogu i jędrności poetyckiej mowy w całej jej maestrii. A jednak dzięki aktorskiej grze zachowany zostaje kunszt jedenastozgłoskowca, a wszelkie dodatki i wtręty w rodzaju: „A gdzie ketchup?” czy „Posmaruj mi plecy!” nie zaburzają jego rytmu. Bariera językowa okazuje się w tym wypadku pozorną przeszkodą. Jest raczej szansą na złapanie dystansu, okolicznością łagodzącą dla odważnych decyzji inscenizacyjnych. Pozwala twórcom bez uprzedzeń, klisz i utrwalonych przekonań ukazać to, co ludzkie w namiętnościach – tylko i aż. Jednocześnie wypreparowany z oryginalnego kontekstu kulturowego, obyczajowego i historycznego utwór, wpisany w nowe realia, zostaje ograniczony do wątłej, skąd inąd, lecz pełnej wdzięku intrygi miłosnej, w której na pierwszy plan wychodzą Gustaw i Aniela.
Gustaw (Maksymilian Rogacki) jest wiodącą postacią, mistrzem ceremonii, który uruchamia machinę forteli. Ostentacyjny w sposobie bycia, lekko zblazowany, pewny siebie jak gwiazdor na estradzie, w spodniach typu dzwony, z bokobrodami à la Presley, próbuje robić wrażenie na kobietach i bezskutecznie zawładnąć sercem Anieli (Hanna Skarga). Ta wierna sobie i ślubom, które złożyła, jawi się jako energiczna, samostanowiąca, choć i nie pozbawiona wahań, świadoma swej atrakcyjności. Obok niej bardziej zadziorna, wyzwolona i bezkompromisowa, zdradzająca też pewną nerwowość Klara (Katarzyna Lis), do której wzdycha Albin (Wojciech Siwek) – nieśmiały, sentymentalny, wycofany okularnik pod krawatem, z przylizaną grzywką, dodający sobie animuszu akompaniamentem gitary i piosenką. W tym zaiste „popowym” zespole, który bawi się konwencją, przebija się wyraźnie osoba Radosta (Sławomir Grzymkowski), do złudzenia przypominającego wyglądem Roda Stewarta. Aktor w roli starzejącego się playboya unika szczęśliwie szerokiego gestu, przerysowań i szarży – wybierając grę powściągliwą, a przez to bardziej komiczną. Jego doborową partnerką staje się temperamentna Dobrójska, w świetnym wykonaniu Ewy Makomaskiej, która skwapliwie i bezceremonialnie zawładnie kawalerem, gdy tylko nadarzy się sposobność. I jeszcze nie-lokaj, a ogrodnik Jan (Antoni Ostrouch) – postać drugoplanowa, lecz istotna – obserwator i uczestnik gry w jednym. Przygląda się on w milczeniu scenom z życia „drobnomieszczan” znad kosiarki lub malowanego płotu. Przyjdzie czas, że doda swój metakomentarz, czytając na głos Sztukę obłapiania hrabiego Aleksandra, którą po cichu wykradł z półki. Tym samym nazwie on po imieniu tętniące między wersami i pod podłogą fredrowskiego teatru: bezpruderyjność, lubieżność, erotyczną siłę – élan vital, która wprawia w ruch życie, bez względu na czasy.
PS Przedstawienie jest grane jednym tchem. Zupełnie nie jak serial w odcinkach i nie jak to zapisane w dramacie. A szkoda, bo przydałaby się przerwa i aktorom, i publiczności.
<p class="text-align-right">19-03-2025</p>
Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Śluby panieńskie
Aleksander Fredro
Reżyseria: Dan Jemmett
Scenografia: Dick Bird
Kostiumy: Sylvie Martin-Hyszka
Światło: Damian Pawella
Muzyka: Mateusz Boruszczak
Asystenci reżysera: Mateusz Karoń, Michał Świechowski
Obsada: Sławomir Grzymkowski, Katarzyna Lis, Ewa Makomaska, Antoni Ostrouch, Maksymilian Rogacki, Wojciech Siwek, Hanna Skarga
Premiera 29 stycznia 2025, Duża Scena
Śluby panieńskie, reż. Dan Jemmett, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Oglądasz zdjęcie 4 z 5