Ojczyzna, reż. Justyna Sobczyk, Teatr Polski w Poznaniu

Zbudujemy za was ojczyznę

Przedstawienia dla młodych widzów postrzegam przede wszystkim jako zdarzenia – projektowane doświadczenia, a nie dzieła sztuki, dlatego tak trudno przekonać mi się do tego, co wynikało z Ojczyzny.
Without music I am nothing , reż. Josué Joseph La Época, Przemysław Wereszczyński, Teatr Gdynia Główna

True story

True story
Without music I am nothing to krótkie, kameralne przedstawienie. W moim odczuciu – nazbyt zwięzłe i urywające się w momencie, którego rozwinięcie chciałoby się zobaczyć.
Kobiety Bergmana – Persony, reż. Dariusz Jezierski, Teatr Rozrywki w Chorzowie

Znaki zapytania

Pierwsza część scenicznej dylogii Kobiety Bergmana jest równie wieloznaczna i intrygująca jak filmowy klasyk z 1966 roku.
Tartuffe albo Szalbierz, reż. Tomáš Svoboda, Teatr Ludowy w Krakowie

Po bandzie

Gruba kreska, którą Svoboda kreśli świat Tartuffe’a, wyklucza najważniejszą bodaj u Moliera gorycz, która nieodmiennie towarzyszy rozpoznaniu rzeczywistości.
Jansi, nie ta Janis (Jansi, la Janis sbagliata), reż. Simone Fraschetti, Patas Arriba Teatro, Teatr Nowy w Krakowie

Przeklęta Janis

Monodram Jansi, nie ta Janis zagościł na scenie Teatru Nowego trzy lata po swej włoskiej prapremierze. Ze spektaklem tym wiąże się cała historia grupy Patas Arriba Teatro
Elvis, reż. Michał Siegoczyński, Teatr Nowy w Poznaniu

Strategia popołudniówki

Po doświadczeniu z Teatru Nowego przyłączam się do hasła Kaźmierczaka: Teraz aktorzy! Wygląda na to, że ich pomysły na teatr są lepsze niż niejednego reżysera.
Rodzinny interes, reż. Mariusz Pilawski, Teatr Mały w Manufakturze w Łodzi

Gdy rodzice chcą mieć wnuka

Farsa Wojtaszek to wdzięczna historyjka utkana ze stereotypowych obrazków i powiedzonek, ale też klisz z naiwnych komedii romantycznych.
Anda – wieczór piosenek Andy Kitschman, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie

Swawola z Mahlerem w tle

Makomaska i Rymarz nie porywali się na tzw. „nowe odczytania”, bo Sierotka z podziemia Teatru Polskiego utrzymana jest w najlepszej tradycji polskiego kabaretu.

Być jak Jerzy Stuhr

Marcin Liber przenosi na scenę opolskiego teatru scenariusz Wodzireja Feliksa Falka. Raczej nie po to, żeby szukać pęknięcia w poczciwym zrazu Lutku Danielaku, tego, które sprawiło, że stał się takim koncertowym gnojkiem. Bardziej żeby pokazać, że gotowych Danielaków jest już cała armia, a ich wrogie przejęcie balu skończy się źle dla nas wszystkich.