Za rok o tej samej porze, reż. Henryk Jacek Schoen, Teatr Bagatela im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego w Krakowie

Spóźnieni kochankowie

Reżyser nie uwspółcześnił tekstu Slade’a; w przedpremierowych wypowiedziach zaznaczał też, że korzysta z przekładu Antoniego Marianowicza z lat 70.
Makbet, reż. Justin Kurzel, Francja, USA, Wielka Brytania 2015

Niepoetyckie obrazy

Justin Kurzel odrobił lekcję interpretatora Szekspirowskiej tragedii. A właściwie Szekspirowskiego świata lub wyobrażenia o nim.
Leon i Matylda, reż. Andrzej Sadowski, Teatr KTO w Krakowie

Męskie historie

Leon i Matylda to ciekawa propozycja teatru kameralnego, nieoczywistego, a przy tym szlachetnego w swojej prostocie.
Kolacja na cztery ręce, reż. Krzysztof Jasiński, Raj, reż. Krzysztof Pluskota, Krakowski Teatr Scena Stu

Dinozaur rządzi

Dwie premiery w Teatrze Stu, Kolacja na cztery ręce i Raj, są dla recenzenta pułapką. Nie dlatego, że trudno pisać o nieudanych przedstawieniach.
Chopin bez fortepianu, reż. Michał Zadara, płyta z zapisem spektaklu

Niepokojąco niemy fortepian

Powróciłam po ponad dwóch latach do wzruszeń, jakie podarowali mi Barbara Wysocka, Michał Zadara i Jacek Kaspszyk.
Romeo i Julia, reż. Marcin Hycnar, Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Miłość w czasach depresji

Marcin Hycnar dużo więcej uwagi poświęcił pokoleniu rodziców Julii i Romea, a nie im samym.
Płomień żądzy, reż. Małgorzata Bogajewska, Teatr Bagatela im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego w Krakowie

Nieutulenie

Małgorzata Bogajewska czyta tekst Levina wnikliwie: dramat bohaterów budzi w widzach i współczucie, i śmiech.

Cena sprzeciwu

Wróg ludu w Starym Teatrze uwodzi i niepokoi, daje frajdę oglądania teatralnej machiny, uruchomionej na całego.

Szukając Ani

Ania z Zielonego Wzgórza w Teatrze Groteska dotyka tematu inności – w scenariuszu Małgorzata Zwolińska skupiła się na tych epizodach powieści, w których bohaterka musi zmierzyć się ze światem.

Bubel

Mogła powstać naprawdę pożyteczna książka, która po prostu przypominałaby czy porządkowała pewne fakty i zjawiska. Dostajemy jednak, jak mawiano w PRL-u, „towar drugiej jakości”.