Wanna z węglem
Dla bytomskiego Teatru Rozbark postindustrialny Śląsk to nie tylko miejsce, w którym znajduje się siedziba zespołu, ale też niewyczerpane źródło inspiracji. Artyści teatru już niejednokrotnie dowiedli tego w swoich projektach. Najnowszy spektakl inspirowany lokalnym kolorytem to solowy performans Piotra Mateusza Wacha.
Do miejsca prezentacji – wydzielonego fragmentu sceny Teatru Rozbark – prowadzi nas długi czarny tunel. To instalacja stworzona na potrzeby spektaklu, imitująca podziemny korytarz kopalni. Po wyjściu z tunelu znajdujemy się w niewielkiej przestrzeni, w której umieszczona została instalacja wideo oraz wanna z leżącym w niej tancerzem. Artysta ubrany jest dość znacząco – flanelowa koszula, majtki i górniczy hełm ochronny. Obszar, w którym znajdują się obiekty instalacji, obrysowany został białą linią. Tej linii nie wolno nam przekraczać – informuje wzmocniony mikrofonem mechaniczny głos performera. Dostajemy także wiele innych cennych wskazówek: „można fotografować”, „można dotykać eksponat”, „można zmieniać miejsce”, „można robić wszystko” prócz filmowania i przekraczania bezpiecznej odległości. Po tych wstępnych instrukcjach eksponat-performer zaczyna odliczanie czasu do rozpoczęcia spektaklu – kiedy wreszcie wybija właściwa pora, tancerz powoli wstaje, a z głośników słyszymy przeszywające dźwięki otwieranej i zamykanej klatki wyciągu szybowego. Choć wszystko od początku jest bardzo umowne, możemy przypuszczać, że właśnie zjeżdżamy pod ziemię, gdzie toczyć się będą zmagania tancerza-górnika.
Spektakl RYLE.metamorfozy to projekt z pogranicza teatru tańca i wideoinstalacji. Autorem jego koncepcji i choreografii jest Piotr Mateusz Wach, na co dzień tancerz bytomskiego Teatru Rozbark. Nie jest to pierwszy solowy projekt Wacha – podczas ubiegłorocznego Festiwalu Szekspirowskiego artysta zaciekawił swoim spektaklem Ryszard. Ciało z gniewu na motywach dramatu Szekspira i tekstu Rok Ryszarda hiszpańskiej autorki Angeliki Liddell. W tym przedsięwzięciu głównym medium staje się ciało, to na nim zapisuje się historia i doświadczenia kalekiego tyrana i szaleńca. Cielesne manifestacje gniewu są ściśle zsynchronizowane z muzyką oraz wyświetlanymi fragmentami tekstu – to dźwięki i zapis słowny stwarzają ramy dla kolejnych transformacji Ryszarda. Wspominam o poprzednim projekcie, ponieważ RYLE.metamorfozy są w pewnym sensie kontynuacją zapoczątkowanych w Ryszardzie… poszukiwań Piotra Wacha w zakresie motoryki i ekspresji cielesnej. Przy obu spektaklach towarzyszył mu zresztą ten sam zespół twórców – muzykę do przedstawień skomponował Bartosz Zaskórski, za stronę wizualną zaś odpowiadał Przemysław Jeżmirski.
O ile inspiracją dla Ryszarda… stała się postać historyczna, a właściwie literackie przekazy na jej temat, o tyle bohaterem-tematem spektaklu RYLE.metamorfozy jest górnik. Wywołujące pejoratywne konotacje określenie „ryle”, jakie często stosuje się wobec górników, zostało użyte tu w sposób przewrotny – performans Piotra Wacha nie jest bowiem stereotypowym spojrzeniem na tzw. kulturę górniczą na Śląsku. RYLE… to bardzo osobista impresja na temat tego, co może wiązać artystę z górnikiem. Czy ich sposób postrzegania świata może być podobny? Czy zbliżają ich do siebie te same doświadczenia, te same lęki i problemy egzystencjalne? Czy można znaleźć tu wspólną płaszczyznę porozumienia, odczuwania i opisywania rzeczywistości? Te pytania mają swe konkretne tło rzeczywiste, o którym autor wspomina w zapowiedzi przedsięwzięcia: „Inspiracją do tego spektaklu był spontaniczny wyjazd na narty z moją najlepszą przyjaciółką Magdą, podczas którego poznałem jej brata – Jacka. Jest to aktywnie pracujący górnik, z którym miałem okazję spędzić cały tydzień – mieszkaliśmy razem w pokoju. Ilość godzin spędzonych z nim na rozmowach, wypitej »gorzołki« i tak silne pogłębianie relacji skazanej na wymarcie – górnik i artysta – dwóch różnych światów – zainspirowały mnie do podjęcia tego tematu”.
W spektaklu ta narracja o dwóch światach prowadzona jest dwutorowo – za pomocą poruszającego się po scenie ciała i instalacji wideo. W jednym i drugim przypadku oglądamy Piotra Wacha – jego działania na scenie co jakiś czas cytują te, które widzimy w projekcjach wideo. Wywołuje to zamierzony efekt duplikacji rzeczywistości scenicznej. Materiał filmowy zarejestrowany został w kilku różnych przestrzeniach kopalnianych – w poszczególnych kadrach rozpoznajemy wieżę szybu, łaźnię, górnicze hałdy czy wreszcie zwielokrotniony portret samego artysty w górniczym kasku. Po pewnym czasie obrazy znikają, a kartonowe pudła, na których były wyświetlane, okazują się pojemnikami z węglem.
Pierwszy wyrazisty gest, jaki wyłania się podczas trwania performansu, nawiązuje do ciężkiej fizycznej pracy, angażującej każdy mięsień ciała. Tancerz rozpoczyna długi i żmudny proces przeładowywania węgla – z kartonów do stojącej na scenie wanny. W tej sekwencji większe znaczenie niż ruch aktora wydaje się mieć symbolika obiektów – czarny, brudny węgiel oraz biała wanna, kojarząca się z czystością. To sprzeczne na pozór zestawienie – wanna wypełniona po brzegi węglem – staje się poniekąd kluczem do odczytania spektaklu. Wach od początku kreuje bowiem dwa oblicza swego bohatera – to, które determinuje ciężka praca oraz zgrzyt kopalnianych maszyn, oraz drugie, wyrażające sferę emocji, uczuć i doświadczeń spoza podziemnego świata. Pierwsze oddane zostaje za pomocą mechanicznych, wielokrotnie powtarzanych tych samych ruchów i gestów, drugie dyskretnie włącza w sferę motorycznego tańca element poetycki, wyrażany zmianą muzyki, nastroju oraz bardziej miękkimi i delikatnymi ruchami. Te przejścia są najciekawszym elementem przedstawienia, pozwalają bowiem na nieustanne budowanie napięcia. W ten opozycyjny i obfitujący w dysonanse układ wpisuje się także muzyka Bartosza Zaskórskiego. Warstwa dźwiękowa funkcjonuje tu bowiem na zasadzie kolażu – w surowe i industrialne brzmienia co jakiś czas włączane są fragmenty utworów o wyrazistej melodii i harmonii, za każdym razem jednak przetwarzane, niejako zdominowane przez hałas.
Ten permanentny balans między skontrastowanymi ze sobą płaszczyznami ruchowo-dźwiękowymi znajduje swe ostateczne ujście w kluczowej dla spektaklu scenie rozgrywającej się w łaźni. Przedstawiona zostaje ona podwójnie – za pomocą znaczących gestów tancerza oraz na wyświetlanym obrazie wideo. Pomysł na aranżację tej sceny jest o tyle ciekawy, że tytułowa metamorfoza – skądinąd oczywista – odbywa się tu na naszych oczach. Z momentu prywatnego zamienia się w upubliczniony gest, przyjmując charakter wystawionego na pokaz rytuału przejścia.
25-01-2016
Teatr Tańca i Ruchu Rozbark w Bytomiu
RYLE.metamorfozy
koncept, choreografia, wykonanie: Piotr Mateusz Wach
koncept przestrzeni, wizualizacje, wideo: Przemysław Jeżmirski
muzyka: Bartosz Zaskórski
dokumentacja foto: Marta Byrska
premiera: 9.01.2016
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.