Tylko miły wieczór

aAaAaA

W życiu jak w teleturnieju: każde pytanie-problem ma kilka możliwych odpowiedzi-rozwiązań, ale żadne z nich nie gwarantuje wielkiej wygranej. Dość trudne są też do przewidzenia konsekwencje naszych wyborów. A gdyby tak dało się przetestować wszystkie warianty, zanim podejmiemy decyzję? Czy wtedy na pewno byśmy wygrali?

Życie: trzy wersje to tragikomedia francuskiej dramatopisarki Yasminy Rezy – mistrzyni sztuk kameralnych, autorki choćby bardzo popularnej w Polsce Sztuki czy Boga mordu, przeniesionego w 2011 roku na ekran pod zmienionym tytułem (Rzeź) przez Romana Polańskiego. Życie: trzy wersje i Boga mordu łączy sporo elementów. Oba utwory Rezy zasadzają się na podobnym schemacie: wydarzenia rozgrywają się w przestrzeni zamkniętej, bohaterami są dwie pary małżeńskie, a dialogi niemal wyłącznymi nośnikami akcji. Ich powstanie dzieli sześć lat, przy czym Życie: trzy wersje poprzedziło napisanie częściej wystawianego i bardziej wyrazistego z uwagi na ładunek emocjonalny Boga mordu.

Polska prapremiera sztuki Życie: trzy wersje była dziełem Krzysztofa Zaleskiego w warszawskim Teatrze Komedia w 2002 roku. Jedną z ról zagrał wtedy Piotr Machalica – dyrektor artystyczny częstochowskiego teatru, debiutujący teraz w roli reżysera. Dlaczego po trzynastu latach wrócił do tekstu Rezy? „Tamta wersja miała ogromne powodzenie, tylko czegoś mi w niej brakowało. Patrzę na to tak, że kosmos, w którym jesteśmy, zbitka rozmów bohaterów o galaktykach z tą marniuchną rzeczywistością, którą każdy z nas codziennie przerabia, jest tak ciekawym połączeniem, że chciałem jeszcze kiedyś do tego wrócić” – tłumaczył. Z poczucia braku połączonego z zachwytem nad tłumaczeniem Piotra Szymanowskiego i specyfiką sztuki powstało przedstawienie, które się podoba, jednocześnie rozczarowując.

Wieczorową porą w domu Soni (Iwona Chołuj) i Henryka (Adam Hutyra) rozgrywa się codzienny dramat: ich syn Arnaud nie chce spać. Ciastko! Jabłko! Bajka! Raz woła mamę, raz tatę, prowokując rodziców do wymiany zdań na temat metod wychowywania syna. Dzwonek do drzwi, chwila konsternacji i panika: to państwo Finidori przyszli z wizytą o jeden dzień za wcześnie. Trzeba ich wpuścić, chociaż lodówka świeci pustkami, a Sonia w szlafroku nie wygląda na przygotowaną do przyjmowania gości. Profesor Hubert Finidori (Waldemar Cudzik) jest naukowym autorytetem pana domu i to właśnie od niego zależy tempo rozwoju kariery młodego astronoma. Gdy tylko Hubert i jego żona Inez (Marta Honzatko) przekroczą próg mieszkania, na stół wjadą przekąski i wino. Dużo wina. Upływ czasu, różnice poglądów i wiadomość o podobieństwie będącego w fazie przygotowawczej artykułu gospodarza do pewnej internetowej publikacji tylko intensyfikuje i tak już gęstą już od samego początku atmosferę. Jak skończy się ten wieczór? Kto wyjdzie z tej sytuacji obronną ręką? Wersje są trzy, a każdą z nich można by sprowadzić do enigmatycznego „gdyby tylko”… Gdyby tylko nastrój był lepszy, gdyby tylko ktoś inaczej się zachował, gdyby tylko…

No właśnie. Gdyby tylko bardziej wyakcentować różnice w obrębie poszczególnych wersji feralnej kolacji, pierwszą częstochowską premierę w tym sezonie można by uznać za sukces.

Machalica dobrze wybrał tekst: pozornie banalny w warstwie słownej, a przy tym uniwersalny. I wystawił go bez skrótów. Słusznie postawił na minimalizm inscenizacyjny (tu tekst mówiony ma większe znaczenie od obrazów scenicznych), a potem siłą rzeczy wyeksponował postać aktora. Dużo zaryzykował. I stracił na tym, bo Reza jest autorką wymagającą ogromnych umiejętności aktorskich: intuicyjnego niemal lawirowania między tragedią a komedią, gry na granicy bycia i udawania, oddawania uniwersalizmu codziennych sytuacji. W częstochowskiej realizacji bohaterowie to bardziej marionetki, którymi rządzą konwenanse, aniżeli ludzie z krwi i kości. Pozerzy, sztuczni na pokaz, ograniczani przez swoje role. I nie byłby to zarzut, gdyby nie sztywność w grze aktorów, wyczuwalna na kilometr. Wypadek przy pracy?

Minimalistyczna scenografia do spektaklu to dzieło Grzegorza Policińskiego. Akcja rozgrywa się w przestrzeni, która przypomina nowoczesne studia telewizyjnych talk shows: surowa przestrzeń zamknięta, ściany obłożone białymi panelami, na środku sceny mały szklany stolik, po dwóch jego stronach miejsca do siedzenia. W tak zaaranżowanym mieszkaniu-studiu bohaterowie wygłaszają swoje racje, wymyślają sobie jak mogą, tocząc ze sobą pojedynek na słowa niczym goście Jerry’ego Springera. Idąc tym tropem, można by pokusić się o wytłumaczenie aktorskich niedociągnięć, ale czy nie będzie nadinterpretacją porównanie sceny do telewizji, która funkcjonuje w świadomości odbiorcy jako nośnik alternatywnych wersji prawdy, wyreżyserowanych zachowań czy kreacji medialnych?

Na koniec zostawiłam najlepsze: muzyka (Bionulor) i światła (Andrzej Wolf). Muszę uczciwie przyznać, że czegoś takiego nigdy nie widziałam. Za każdym razem gdy na scenie dochodzi do finału, gasną światła, a teatr zamienia się w planetarium. Niemal dosłownie. Po ścianach, widowni, suficie przemieszczają się w zwolnionym tempie punkciki świetlne. Słychać muzykę elektroniczną – oryginalną, tajemniczą, świetnie korespondującą z warstwą tekstową sztuki. Sebastian Banaszczyk – na co dzień aktor częstochowskiego teatru – tworzy swoje eksperymentalne utwory w ramach jednoosobowego projektu: przetwarza wciąż na nowo jedną dźwiękową próbkę, bez użycia żadnych innych dźwięków czy instrumentów. Efekt jest naprawdę piorunujący.

Po półtorej godziny wracamy do domu ze spektaklu jak z entej randki, która niczym nas nie zaskoczyła. Myślimy „fajnie było”, ale to „fajnie” nic nie zmienia. Ot, kolejny miły wieczór. A mogło być tak pięknie: dobry tekst, gwiazdy w ciemności, niesamowita muzyka. Coś nie zagrało. Może dlatego, że w teatrze trzeba GRAĆ, żeby WYGRAĆ.

13-03-2015

 

Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie
Yasmina Reza
Życie: Trzy wersje
przekład: Piotr Szymanowski
reżyseria: Piotr Machalica
scenografia: Grzegorz Policiński
kostiumy: Stanisław Kulczyk
muzyka: Bionulor
reżyseria świateł: Andrzej Wolf
obsada: Iwona Chołuj, Marta Honzatko, Waldemar Cudzik, Adam Hutyra, Tobiasz Półtorak
premiera: 21.02.2015

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr im. Adama Mickiewicza w CzęstochowieTeatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.