Pewnego razu w Chioggi
Patelnia, Trzepaczka, Kluska – takie, między innymi, przezwiska noszą bohaterki Awantury w Chioggi. Zaczynam właśnie od nich, bo gdy siedziałam na widowni Teatru Polskiego, nie dawała mi spokoju myśl, że dziś przydomki te wydają się dyskusyjne. W ślad za nimi idą portery pyskatych i kłótliwych kobiet w obecnych czasach ocierające się o krzywdzące stereotypy. Pewni widzowie mogą mieć z nimi problem, a nawet poczuć się urażeni. Tak, jak profesorka Monika Płatek, która nie kryjąc irytacji, poruszyła ten temat podczas dyskusji po spektaklu. Reżyser Edward Wojtaszek podzielił jej wątpliwości. Tłumaczył, że nosił się z zamiarem dodania, na przykład, krytycznego songu. Potem jednak odszedł od tego pomysłu. Wyjaśnił również, że dyrekcja teatru postawiła na wersję tradycyjną.
Intencja, żeby nie poprawiać Carlo Goldoniego i nie opatrywać go przypisami, wydaje się jak najbardziej słuszna. Awantura w Chioggi to zręcznie skonstruowana i pomyślana XVIII-wieczna komedia. Jednak reżyser, przystępując do realizacji, powinien rozstrzygnąć kilka ważnych kwestii. Dlaczego sięgnął po ten utwór akurat dziś? Z jakich powodów zamierza go obecnie wystawić? Jakie treści straciły na aktualności i należy tekst poddać skrótom? Szczerze mówiąc, po obejrzeniu spektaklu w Teatrze Polskim, nie znajduję odpowiedzi na te pytania.
Goldoni skupia się na temacie godności prostego człowieka i pokazuje obraz społeczności żyjącej w zgodzie z rytmem natury, wspólnoty, która – mimo przejściowych zawirowań –potrafi powrócić do harmonii. Mieszkanki i mieszkańcy Chioggi kłócą się z banalnych powodów, wszczynają scysje niewspółmierne do powodu, boczą się na siebie, potem godzą się, dopóki ktoś znów nie rozpocznie awantury o nic. Pytanie, czy dla współczesnego widza perspektywa ta wydaje się interesująca? Mam wątpliwości. Inny problem to tłumaczenie Jerzego Jędrzejewicza z 1953 roku, które nie przystaje do rzeczywistości. Trzeba dziś zastanowić się, jak podejść do Awantury w Chioggi, żeby tekst stał się ciekawy dla obecnego widza. I nie chodzi o to, żeby aktorki występowały w rolach męskich, a aktorzy grali postaci kobiece.
Awantura w Chioggi należy do późnych utworów Goldoniego i autor odchodzi w nim od konwencji dell’arte. Przygląda się człowiekowi, który już nie potrzebuje maski, żeby zaistnieć na scenie. Przeciwnie, zrzuca ją, ujawniając twarz i pokazując przenikające ją emocje. Tymczasem w przedstawieniu role budowane są na jednym pomyśle. Koncepty te niczym maski odrzucone przez Goldoniego, który komedię typów zastąpił komedią charakterów, redukują postaci do wpisujących się w ramy umowy schematów. Dla przykładu Tomasz Błasiak (Antonio) prowadzi rolę, obniżając wyraźnie głos, co ma stać się źródłem komizmu. Paweł Krucz (Titta-Nane) robi groźne miny i ochoczo sięga po nóż, gotowy do bójki. Szymon Kuśmider (Padron Fortunato) mówi gwarą, co w zamyśle mieści się w ramach komedii dialektalnej, jaką jest Awantura w Chioggi, sęk w tym, że rola-samograj, która powinna rozbawić do łez największego ponuraka, wcale nie śmieszy. Najwięcej wątpliwości budzi jednak postać Koadiutora w wykonaniu Krzysztofa Kwiatkowskiego. Wydaje się przeszarżowana, opata na pociągniętych zbyt grubą kreską gagach i przerysowanej mimice. Dodajmy, że prawdopodobnie jest ona alter ego Goldoniego, będącego urzędnikiem sądowym w Chioggi. Dobrze wypada natomiast Adam Biedrzycki jako Vincenzo. Aktor nie ucieka się do groteskowych chwytów, ale stara się pokazać charakter postaci. Scena korumpowania Koadiutora, nieobecna w tekście, przypomina lazzi i jest jedną z lepszych w spektaklu. Udany epizod tworzy Leszek Bzdyl, odpowiedzialny również za ruch sceniczny. Jego Woźny sądowy włóczy się po scenie, taszcząc potężną kolumnę, wprowadzając klimat rodem z teatru absurdu. Dziwi mnie natomiast, że Jakub Kordas (Canocchia), którego pamiętam w bardzo dobrych rolach Płatonowa i Malvolia w spektaklach Akademii Teatralnej w Warszawie, nie pierwszy raz otrzymuje marginalne zadanie sceniczne. Myślę, że temu młodemu aktorowi należy dać szansę na zagranie czegoś więcej.
W przypadku wizerunków kobiet trudno wskazać ich cechy charakterystyczne. W spektaklu pokazany jest jednorodny obraz zbiorowości żeńskiej, która żyje w zgodzie, ale wystarczy błahy powód, żeby koronczarki zaczęły obrzucać się obelgami i szarpać za włosy. Aktorki ogrywają zachowania włoskich kobiet, ich gestykulację, mimikę, sposób bycia, poruszania się i mówienia. Popisowa scena przesłuchania chioggianek przez Koadiutora wydaje się mocniejszym punktem przedstawienia. Sprytna Checca (Bernadetta Statkiewicz) okręca go sobie wokół palca. Libera (Katarzyna Strączek) udaje głuchą, więc wyprowadza z równowagi urzędnika sądowego. Temperamentna Orsetta (Hanna Skarga) pogłębia jego frustrację. W rezultacie wykończony bezskutecznym dochodzeniem Koadiutor odsyła Pasquę (Katarzyna Skarżanka) oraz Luciettę (Dorota Bzdyla), co spotyka się z ich gwałtownym sprzeciwem.
U Goldoniego mechanizm komedii napędzany jest zatem przez charaktery postaci, w spektaklu zredukowane do typów dell’arte. Inny punkt zapalny stanowi rzucona pewnego razu plotka, która rozprzestrzenia się błyskawicznie i determinuje życie mieszkańców Chioggi. Wywołuje ona istne trzęsienie ziemi. Rozdzieli kochające się pary, poróżni sąsiadki i sąsiadów. W finale wszystko wróci jednak do normy – zwaśnieni narzeczeni będą się czule obejmować i całować, a koronczarki rozmawiać jak na początku. Społeczność ponownie odnajdzie właściwy dla niej niespieszny, leniwy rytm.
Scenografia i kostiumy Weroniki Karwowskiej oddają klimat włoskiego portowego miasteczka. Chioggia nazywana jest małą Wenecją. Nie jest to obraz całkiem realistyczny, domy zdają się lekko pochylone. Rzeczywistość drży w posadach pod wpływem emocji bohaterów, na które wpływa również zdradliwy wiatr sirocco. Nie rozumiem tylko, dlaczego bohaterowie obrzucają się sztucznymi rybami jak w baśni dla dzieci. W finale z chaosu wyłania się porządek, a bohaterowie na powrót mogą poświęcić się codziennym zajęciom. Tak oto z małej chmury wielki deszcz, a raczej ulewa, po której wychodzi słońce. Przewidywalność i cykliczność zachowań gatunku ludzkiego układa się w prawdę o człowieku. Czy wystarczy ona jednak, żeby utrzymać uwagę dzisiejszej publiczności?
29-06-2022
Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Carlo Goldoni
Awantura w Chioggi
przekład: Jerzy Jędrzejewicz
reżyseria: Edward Wojtaszek
scenografia i kostiumy: Weronika Karwowska
muzyka: Tomasz Bajerski
reżyseria światła: Karolina Gębska
projekcje: Jagoda Chalcińska
ruch sceniczny: Leszek Bzdyl
obsada: Tomasz Błasiak, Katarzyna Skarżanka, Dorota Bzdyla, Paweł Krucz, Przemysław Wyszyński, Szymon Kuśmider, Katarzyna Strączek, Hanna Skarga, Bernadett Statkiewicz, Adam Biedrzycki, Krystian Modzelewski, Krzysztof Kwiatkowski, Leszek Bzdyl, Jakub Kordas
premiera: 26.05.2022
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.