Na kogo by tu zagłosować?

aAaAaA

Owszem, mam światopogląd. Taki bardziej wewnętrznie sprzeczny z domieszką niepewności, ale mam.

Dużo w nim z Leszka Kołakowskiego, ale dużo ze skrzywdzonego przez Kołakowskiego Władysława Tatarkiewicza. Wittgenstein zirytowany kłóci się w nim z Popperem i trzaska pogrzebaczem w kwestii definicji prawdy. Herbert pokazuje język Miłoszowi. Gombrowicz szepcze do ucha: „Zostawmy chamów samym sobie”, a Camus doradza podjęcie trudu istnienia.

Jeszcze Monteskiusz przypomina mi, na czym polega trójpodział władzy, Scruton osłania prawo do oświeconego konserwatyzmu, a Andrzej Dragan podkpiwa sobie z filozofów i zupełnie serio kwestionuje związki przyczynowo- skutkowe. Nie mogę powiedzieć, że traktuję poważnie Żiżka z jego neostalinizmem, ale nie oburzam się na studia gender i rozumiem słuszny gniew wszystkich broniących słabych, odmiennych i prześladowanych, słowem „innych” ze staruszkami i białymi samcami alfa włącznie.

Pewnie gdybym miał doradzać komuś jedną krótką lekturę w kwestii mojego światopoglądu, byłaby to mała książeczka Petera Bergera i Antona Zijdervelda Pochwała wątpliwości. Niestety, z tego doboru lektur nie wynika mi nijak prosta decyzja – na kogo zagłosować.

Jestem pewny, że zdecydowanie nie na zdeklarowanych komunistów i nie na faszyzujących ultra-patriotów, ale poza tym pozostaje dość duże spektrum partii i osób, które mogłyby mnie reprezentować.

I nagle doznałem olśnienia!

Bliższa ciału koszula, a mnie losy ludzi, których uważam za sól tej ziemi, za fundament przyszłości, za wspaniałe, ukochane środowisko, które – choć wredne i skłócone – przenosi z przeszłości w przyszłość to wszystko, co najważniejsze, co czyni nas ludźmi, Polakami, obywatelami. Zagłosuję na kulturę, a właściwie zagłosuję na tych, którzy zadbają o kulturę!

Nie, nie na tych, którzy zadeklarują, że zadbają, ale na tych, którzy obiecają konkretnie, że:

1. Nie pozwolą zabrać Teatru Kamienica Justynie Sieńczyło, a tych, którzy spróbują pod jakimkolwiek pretekstem to zrobić, pogonią tak, że im kapcie spadną. Emilian Kamiński oddał całe serce temu teatrowi i jeśli w wolnej Polsce są ludzie, którzy tej bohaterskiej pracy i tego wysiłku nie uszanują, nie docenią i nie uratują tej placówki dla Warszawy, to nie zasługują na miano rozumnych polityków i obywateli.

2. Teatr Żydowski będzie mieć własną siedzibę do jakiejś realnej, określonej daty i zostanie choć częściowo naprawiona hańba, jaką było zburzenie siedziby teatru przy placu Grzybowskim.

3. W programy szkół podstawowych i licealnych zostanie obowiązkowo wpisana edukacja teatralna, a zajęcia poświęcone kreatywności dzieci znajdą jakąś sensowną podstawę programową, opracowaną w taki sposób, aby w całym kraju, nawet w najmniejszej miejscowości, każde dziecko było fachowo przygotowywane do wystąpień publicznych i obywatelskich. Mam już dosyć polityków, którzy mówią: „Na dzień dzisiejszy”, „Żeśmy podjęli uchwałę”, „W okresie czasu”, „I to by było na tyle”, „Zajmniemy sie tom sprawom” itp. To też jest nasza hańba domowa. Jak to pisał Boy-Żeleński: „jaki język, taki naród”.

4. Żadna placówka kultury nie będzie obsadzana przez polityków, a decydujący głos w kwestii obsady stanowisk dyrektorskich w teatrach będą miały zespoły i przedstawiciele związków twórczych. Dodatkowo ci, którzy przy tych obsadach mają pomagać, rozmaici marszałkowie, wojewodowie, będą chodzić do teatru chociaż raz na rok.

5. Natychmiast zostanie podpisana ustawa chroniąca prawa autorskie twórców w Internecie. W większości europejskich krajów ta ustawa funkcjonuje od kilku lat, co oznacza, że od kilku lat my, polscy twórcy, jesteśmy okradani przez międzynarodowe korporacje. Trudno żądać, żebyśmy biegali po ulicach i wołali: „Złodzieje!”, ale chyba od tego mamy polityków, żeby nas chronili?

To mój program minimum.

Jest egocentryczny, pozbawiony szerszej perspektywy, doraźny.

Jednocześnie pragnę podkreślić, że jak na razie żadna partia (może poza ogólnikami) głosu w kwestii przyszłości kultury narodowej nie zabrała. Rolnicy i górnicy już coś mają obiecywane, ale tak zwane środowiska twórcze do planowania przyszłości narodu ani się nie kwapią, ani nie są zapraszane. Kwitnie rozmowa o podwyżkach cen, służbie zdrowia i mieszkaniach, ale pytanie o to, jak sprawić, aby ludzie rośli w rozum, a kultura była naturalną częścią ich życia duchowego, raczej się w tych rozmowach nie przewija.

I mamy to, co mamy.

05-05-2013

Oglądasz zdjęcie 4 z 5