Fashion theater

aAaAaA
fot. Marta Kaczmarek

Dubaj. Wyjazd służbowy. Sześć godzin lotu. Kapcie, kocyk i posiłki na pokładzie. Hotel sześciogwiazdkowy. White tie dress code. Na cudem zdobytym zaproszeniu zdawkowe; „Theater Trendsetterzy – władza absolutna”. Ekskluzywny wykład odbywał się na 160 piętrze wieżowca Burdż Chalifa. W lobby najwyższego budynku świata podszedł do mnie pracownik ochrony osobistej ze słuchawką w uchu, sprawdził zaproszenie i zaprosił na kontrolę. Bramka, przez którą przeszłam, zaczęła niemiłosiernie wrzeszczeć. Na moim czole pojawiła się kropla potu. Pracownik ochrony już zabierał się do kontroli osobistej, gdy okazało się, że to metalowe klamerki przy moich butach spowodowały ten dreszczyk emocji. Następnie zostałam obwąchana przez owczarki, a brygada antyterrorystyczna zeskanowała moje myśli. Test przeszłam pomyślnie. Szybkim krokiem, prawie łamiąc obcasy, przeszłam do windy. Mechanizm pędził z prędkością 36 km/h. Drzwi rozsunęły się bezszelestnie 605 metrów nad poziomem morza. Lekko kręciło mi się w głowie. Opis krasomówczy właśnie się zaczynał. Przemawiał mężczyzna w średnim wieku o spojrzeniu wilka.

„Chcecie być lata świetlne przed obowiązującymi trendami teatralnymi? Chcecie WYPRZEDZAĆ zapotrzebowania wymagającej publiczności? Chcecie WSKAZYWAĆ, co powinno się oglądać? Chcecie DECYDOWAĆ, który artysta będzie w danym miesiącu modny? Jeśli odpowiedzieliście cztery razy TAK, to jesteście we właściwym miejscu. Nauczę was tego, ale musicie być bezwzględni i konsekwentni. MUSICIE podzielić teatry swojego kraju na strefy: A – in vogue, B – passe, C – Trzeci Świat. Czy widzę tutaj wątpiących? Świetnie! A zatem zaostrzę wasze apetyty niezbędnymi pojęciami, dzięki którym zdobędziecie jasność, w jaki sposób zaszufladkować artystów na teatralnych wybiegach podczas Theater Fashion Show. Odradzam używania pospolitego słowa festiwal”.

Westchnęłam głęboko i ziewnęłam odruchowo ze zmęczenia. Kelner dyskretnie podał mi aromatyczną kawę. Zaledwie łyk postawił mnie natychmiast na nogi.

„Zaczynamy!” – krzyknął wykładowca do mikrofonu. „Po pierwsze, teatralne prêt-à porter. Zastanówcie się, czy zachwycanie się spektaklem, w którym dostęp do zrozumienia sensów jest osiągalny dla każdego, może być modne? Czy jesteście pewni, że chcecie promować teatralne konstrukcje ready to wear, oparte na przewidywalnym operowaniu napięciami? I kolejne pytanie. Czy korzystanie ze starych sprawdzonych chwytów w tworzeniu nowych scen nie jest samobójstwem?

Wiem. Powiecie, że każdy krawiec swój styl mieć musi. Pamiętajcie jednak, że szew szwowi nierówny, a emocje powinny być dobrze skrojone. Daliście się oczarować czemuś szytemu na miarę? Bardzo dobrze. Nie mniej doczepienie twórcy etykietki prêt-à-porter sprawi, że będzie się on czuł jakby założył klapki do opery. Sprawdźcie to”.

Ukradkiem sięgnęłam po daktylowe ciasteczko maamoul. Ależ było smaczne. Z łapczywości prawie zachłysnęłam się, ale czujny kelner podał mi wodę.  

Wykład osiągał szczyt.

„A teraz pojęcie drugie, które poszerzy wasze horyzonty estetyczne. Wyobraźcie sobie, że wybraliście się na premierę spektaklu haute couture. Powiedzmy, że pretekst do powstania tego projektu był banalny. Jednak musicie być czujni, ponieważ tego typu dzieła są tkane z emocji. Szyte ręcznie z sensów i bezsensów. Nożyce reżyserii kroją luksusowy materiał aktorstwa. Igła kompozytorska dopełnia wszystko krzyżykowym ściegiem. Oczywiście «nosić się tego nie da», zrozumieć tego nie sposób, a i próba interpretacji może skończyć się skręceniem kostki mózgu. Jednak spektakl haute couture trzeba pokochać i sprawić, by inni poczuli to samo.

Powyższe pojęcia odwołują się również do tematyki. Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy fakty historyczne mogą być haute couture, a na przykład miłość prêt-à-porter? Zadecydujcie pod plakatem do jakiego spektaklu warto zrobić sobie selfie. Przetwarzajcie informacje, odczytujcie intencje twórców przez trendy w restauratorstwie”.

Postanowiłam od razu zrealizować tę uwagę, bo obsługa wniosła właśnie nowe przekąski.

Wykładowca kontynuował. „Po przerwie zdradzę wam tajemnicę waszego społecznie zaangażowanego asa w rękawie: second hand theater”.

Zanurzyłam pieczywko manakish w gęstym jogurcie labnech. Panorama Dubaju z tej wysokości wyglądała bajecznie. Podziwiając widoki pomyślałam, że wykład wyglądał jak prezentacja ekskluzywnych garnków, które mają uszczęśliwić użytkownika, który w głębi duszy woli stołować się na mieście. Tłum przyszłych teatralnych trendsetterów okupował opływający smakołykami bufet, a ja zatęskniłam za bliskim spotkaniem z drugim Człowiekiem.

14-09-2022

Oglądasz zdjęcie 4 z 5