Dochodowy interes

aAaAaA
Fot. Jeremi Astaszow

W polityce jak na wojnie – wszystkie chwyty dozwolone. Strategia? Mydlenie oczu, cel: wygodne miejsce przy państwowym korycie. A jak już się uda? Highlife: egzotyczne wakacje na Tahiti, zamiast orzełka w sercu – charakterystyczny krokodylek na piersi i Johnnie Walker pity hektolitrami. Tylko kto za to zapłaci? No jak to kto!? Widzowie!

Ci, którzy przyjdą na spektakl Miłość i polityka do katowickiego Teatru Korez, będą mieli okazję przyjrzeć się bliżej funkcjonowaniu politycznego półświatka bez złorzeczenia na system i niebezpiecznych skoków ciśnienia. Sztuka francuskiego dramaturga Pierre’a Sauvila to przewrotna, zręcznie napisana farsa dla miłośników gatunku: fabularnie nieskomplikowana, pełna zwrotów akcji i różnorodnie wyrazistych postaci. A przy tym zabawna, oczywiście pod warunkiem, że zostanie zagrana z polotem i niewymuszoną naturalnością…

Rzecz dzieje się we Francji – konsekwentnie, aczkolwiek nieefektywnie przerabianej na metaforę Polski przez poprzednich inscenizatorów Miłości i polityki (patrz Jerzy Bończak w Kielcach i Częstochowie czy Grzegorz Chrapkiewicz w warszawskiej Kamienicy). Można i tak, ale Mariusz Orski na całe szczęście nie poszedł w tę stronę. Zrezygnował z nachalnych aluzji do polskich realiów życia politycznego i zamiast szukać źródeł komizmu na łamach codziennych gazet, poszukał ich w tekście Sauvila, dobrze przetłumaczonym przez Barbarę Grzegorzewską. Dzięki temu bohaterowie są po prostu bohaterami, a nie kostiumowym kamuflażem dla tzw. „nazwisk”. Zaznaczam jednak, że przez wzgląd na niepisany kodeks polityka, niezależny od szerokości geograficznej – wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest zupełnie przypadkowe.

Akcja toczy się wokół postaci ministra sprawiedliwości Bertranda Guérauda (Bogdan Kalus). Guéraud, jak na polityka przystało, ma dość wątpliwe poczucie moralności, finansowe przekręty na sumieniu i miliony na koncie w szwajcarskim banku. A skoro mowa o dużych pieniądzach, to zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie dołączy do gry, podbijając stawkę. I tak pewnego dnia w domu pana ministra zjawia się jego partyjny kolega, niejaki Bouladon (Dariusz Stach), który oznajmia, że jest w posiadaniu kompromitującej polityka teczki, po czym składa mu propozycję nie do odrzucenia: upojny tydzień z Pauline (Daria Polasik) – żoną Bertranda – na Antylach albo materiały trafią do prasy. Miłość czy polityka? Co wybrać? Ratować swoją karierę czy małżeństwo? Sprawa wydaje się beznadziejna. Z odsieczą na wyraźne polecenie ministra przybywają więc jego asystenci – wychowany w katolickiej rodzinie elokwentny przydupas Thibaut (Hubert Bronicki) oraz nimfomanka Agathe (Izabella Malik) – była agentka do zadań specjalnych i (również była) kochanka. Oboje grają z szefem w tej samej drużynie, zastanawiając się, jak wykiwać wrednego Bouladona, ale bezinteresowność na pewno nie jest ich mocna stroną – każdy chce ugrać dla siebie jak najwięcej. Pod przykrywką udawanej lojalności razem z Pauline załatwiają prywatne interesy, uważając przy tym, żeby nie zdradzić się za wcześnie ze swoimi intencjami.

W tym spiętrzeniu pozorów bardzo łatwo wpaść w pułapkę sztucznej przesady. W Korezie udało się ją ominąć szerokim łukiem dzięki swobodnej grze aktorskiej. Ekipa Neinert & Company sprawia wrażenie teamu, który na tekstach komediowych uczył się składać literki. Bogdan Kalus jako polityk w opresji sprawdza się doskonale: elastycznie dopasowuje się do swoich partnerów-rozmówców i płynnie przechodzi z jednego stanu emocjonalnego w drugi. Przy żonie udaje zatroskanego, przy współpracownikach władczego, w starciu z rywalem puszczają mu nerwy. Jednocześnie cały czas na scenie widzimy przede wszystkim niedbale ubranego i trochę zagubionego bohatera, przerażonego wizją finansowej ruiny. W końcu polityk też człowiek. Reszta zespołu bez problemu dotrzymuje mu kroku. Thibaut Huberta Bronickiego pozostając w cieniu szefa, sam jest postacią niesamowicie wyrazistą. Fantastyczna dykcja, akcentowanie wyrazów, charakterystyczne „Tak, panie miniSTRZe” w połączeniu z idealnie wyprasowanym garniturem i hasłami o katolickim wychowaniu składają się na osobowość postaci, która mimo swojej jednowymiarowości potrafi szczerze rozbawić. Podobnie sprawa wygląda w przypadku Agathe, określonej głównie poprzez swoje uzależnienie do seksu. Izabella Malik bawi się swoją rolą – ubrana w czerwone spodnium, rzuca żartami natury erotyczno-perwersyjnej, balansując na granicy dobrego smaku. I chociaż gra postać lekko przerysowaną, to pozostaje naturalnie wiarygodna. Z kolei Darii Polasik udało się przekonująco oddać przemianę bohaterki. Jej Pauline z żyjącej w błogiej nieświadomości, nawiedzonej i naiwnej żonki milionera zmienia się w kobietę, która chce i potrafi walczyć o swoje. Stawkę zamyka Dariusz Stach jako Bouladon – najrzadziej pojawiający się na scenie, najbardziej tajemniczy i najmniej widoczny.

Gra aktorska fantastyczna, reszta to tylko dodatki. Zgodnie z koncepcją Izy Toroniewicz, odpowiedzialnej za scenografię, apartament ministra nie wygląda jak willa z początku wieku czy muzeum sztuki współczesnej. Raczej jak przeciętne wnętrze przeciętnego mieszkania i tylko prospekt z widokiem na wodę i góry, częściowo przysłoniętym przez białe ramy namalowanych okien, jest wyrazem majętności gospodarza. I może jeszcze ewentualnie kije golfowe, stojące za prowizorycznym barkiem. Do tego komplet wypoczynkowy, stolik, a na nim telefon – czyli funkcjonalny zestaw niezbędny do ogrania przestrzeni. Scenografia swoją rolę spełnia bez artystycznych pretensji.

Problem z Miłością i polityką w Katowicach jest taki, że w miarę upływu akcji tempo zwalnia. Wydaje mi się, że to wynik banału wpisanego w tekst francuskiego dramaturga i przy tej wersji zostanę.

Po przedstawieniu Bogdan Kalus wyszedł ponownie na scenę i z miną przyjaciela rodziny powiedział na podsumowanie: „Jak wam się podobało – przyjdźcie znowu, a jeśli nie, przyślijcie znajomych”. Jak widać Miłość i polityka to całkiem niezły interes, a dobry interes nigdy nie jest zły.

27-04-2015

 

Teatr Korez w Katowicach
Pierre Sauvil
Miłość i polityka
przekład: Barbara Grzegorzewska
reżyseria: Mariusz Orski
scenografia: Iza Toroniewicz
światło i dźwięk: Sergiusz Brożek
obsada: Izabella Malik, Daria Polasik/Barbara Lubos, Hubert Bronicki, Bogdan Kalus, Dariusz Stach/Dariusz Niebudek
premiera: 11.04.2015

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr KorezTeatr Korez

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.