Znachor w świątyni kiczu
Znachor w świątyni kiczu
Jakub Roszkowski w Teatrze im. Słowackiego próbuje opowiedzieć Znachora na nowo. Współczesnym językiem, który zakłada ironię i dystans wobec łatwych wzruszeń, bierze w nawias historię opowiedzianą przez Tadeusza Dołęgę-Mostowicza. Jej bohater nie poddaje się jednak tak łatwo.
Śmiertelny kurs
„Nie moja historia, nie mój bohater, ale naprawdę intrygujący wieczór” – rzekł po spektaklu Dziwny pasażer Tymoteusza Karpowicza młody mężczyzna do swego towarzysza. I to chyba najlepsza recenzja.
Jednostka zerem, jednostka niczym
Gdy przyjdzie sen – tragedia miłosna to najlepszy spektakl, jaki można było oglądać w Teatrze Lubuskim w ostatnich sezonach.
Kapelucho na globusie, czyli językowe fajerwerki
Ćwiczenia stylistyczne to spektakl mocno sformalizowany, co nie znaczy, że pozbawiony treści.
Na ludzkim złomowisku
Reżyser Błogich dni Wojciech Urbański jest w swojej generacji przypadkiem niezwykłym i tak rzadkim, że właściwie należałoby rozważyć objęcie go szczególną ochroną gatunkową.