Być nadzwyczajnym. I eko!

Pieśń lasu spełnia wszystkie wymogi dobrego teatru dla najmłodszych dzieci (od trzylatków do tzw. „młodszej podstawówki”).

Spojrzenie Vidomych

To, że osoby słabowidzące inaczej od pozostałych radzą sobie z bodźcami płynącymi z otoczenia, wiemy. Ale w Vidomych stajemy się współuczestnikami tego odkrywania świata.

Maria Stuart bez gwiazd

Maria Stuart bez gwiazd
Z wielką nadzieją oczekiwałem pojawienia się na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego Marii Stuart Gaetana Donizettiego.

Bryk z Warszawki

Kleczewska robi przedstawienie hermetyczne, środowiskowe, prowadzi swoją prywatną wojenkę nad głowami obojętnych widzów.

Taniec o miłości

W marcu mija dokładnie rok od utworzenia nowej instytucji na mapie teatralnej Śląska – Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu ROZBARK.

Barbarella ery cellulitu

Teatralny patchwork Wojciecha Farugi & Co jest spektaklem frapującym, lecz niezbyt głębokim. Wałbrzyska Balladyna to story o nimfomance, pożądaniu i kosztach pożądania.

Szkoda kota

Kot w butach, sprawnie animowany przez Izabellę Kurażyńską, jest przedstawicielem lumpenproletariatu i tyle.

Kronika zapowiedzianej śmierci

Duet Magda Żarnecka (dramaturgia) i Przemysław Jaszczak (reżyseria) po raz kolejny przygotował w Zielonej Górze wariację na temat znanej dziecięcej bajki.

Dragi do schrupania

Dragi do schrupania
Priscillę. Królową pustyni w reżyserii Cezarego Tomaszewskiego chciałoby się jeść łyżkami. Musical bawi, wzrusza, jest jak pastylka szczęścia, wprawiająca w znakomity nastrój. W świecie pastelowej tęczy drzemie jednak wywrotowy potencjał.

Z niektórych bajek warto wyrosnąć

Z niektórych bajek warto wyrosnąć
W spektaklu prezentowanym na scenie krakowskiego Teatru Ludowego performerzy nie tylko tworzą interesujące i wyraziste postaci, ale też z wyczuciem rytmu i wrażliwością wobec reakcji publiczności napędzają teatralną maszynerię.

Czy chcemy być wolni?

Czy chcemy być wolni?
Przełamując fale Any Nowickiej wybrzmiewa inaczej niż film von Triera. Owszem, nadal istotne okazuje się pytanie o granice poświęcenia „w imię miłości”, ale mnie zainteresowała inna kwestia, najważniejsza w krakowskim przedstawieniu