Zabawa w zabawy

Dzieci z Bullerbyn, reż. Tomasz Maśląkowski, Opolski Teatr Lalki i Aktora

aAaAaA

fot. Anna Molokanova

Kiedy nieletnia widownia Teatru Lalki i Aktora w Opolu usłyszawszy, że bohaterowie zamierzają bawić się w dwa ognie, reaguje nieukrywanym entuzjazmem i ciekawością rozpoznania, myślę sobie: nie wszystko jeszcze stracone. Choć trzeba przyznać, że wiele już przeszło do historii – zwłaszcza jeśli chodzi o repertuar dziecięcych zabaw, który towarzyszył najmłodszym na początku XX wieku, w czasach dzieciństwa Astrid Lindgren.

Było to ponad sto lat temu, we wsi Sevedstorp na południu Szwecji, gdzie rodzice przyszłej pisarki zamieszkali niedługo po jej narodzinach. Wspomnienia z tego okresu ukształtowały świat, który Lindgren z taką czułością i dbałością odtworzyła w Dzieciach z Bullerbyn. Sevedstorp stało się pierwowzorem tytułowej osady. Ciekawscy turyści mogą do dziś odwiedzić trzy domy stojące obok siebie – autentyczną scenerię codziennych przygód literackich bohaterów i samej autorki.

Od tamtej pory postępująca urbanizacja sprawiła, że podobne miejsca – ograniczone do trzech sąsiadujących ze sobą gospodarstw: Zagrody Północnej, Średniej i Południowej – zaliczają się dziś raczej do sielankowej egzotyki. W połączeniu z dynamicznymi zmianami cywilizacyjnymi, a zwłaszcza z wkroczeniem w erę Internetu i mediów społecznościowych, wiele z opisywanych przez Lindgren sposobów spędzania czasu staje się dla współczesnego dziecka czymś obcym i odległym. I to właśnie te nieco zapomniane, choć wciąż pociągające zabawy stanowią główną oś opolskiego spektaklu. Nie znajdziemy tu bowiem klasycznych antybohaterów – może z wyjątkiem złośliwego pijaka i byłego właściciela psa Svippa. Dzieci z Bullerbyn w reżyserii Marka Maśląkowskiego to nostalgiczna celebracja dzieciństwa, w którym czas płynie wolniej, a codzienność wypełniają drobne przygody, śmiech i nieskrępowana wyobraźnia.

Wszystko to nadaje tej nieskomplikowanej fabularnie historii zarówno uroku, jak i zaskakującej aktualności. Powtórzę tę diagnozę raz jeszcze: dożyliśmy czasów, w których dzieciom trzeba przypominać o zabawach. Nie o wszystkich – lecz o tych, które potrafią oderwać je na kilka dobrych godzin od ekranów smartfonów, tabletów czy komputerów.

W przedstawieniu w adaptacji i reżyserii Maśląkowskiego katalog wiejskich dziecięcych rozrywek staje się jednocześnie pretekstem do opowiedzenia o sprawach fundamentalnych: przyjaźni, odpowiedzialności, umiejętności kompromisu. Reżyser zamyka całość w ramę powrotu do dzieciństwa – jednocześnie dosłownego i teatralnie umownego. Już w pierwszej scenie cała szóstka bohaterów i bohaterek zagląda przez wielkie okno do wnętrza starego, drewnianego domu. To nie dzieci, lecz dorośli, dla których Bullerbyn pozostało pięknym – i, jak się okaże, wciąż żywym – wspomnieniem. Przekraczają próg z pewnym niedowierzaniem, włączają światło, zdejmują pokrowce z prostych mebli, wieszają kwiaty na ścianach. Scenografia Michała Dracza przywraca do życia przestrzeń dzieciństwa z niezwykłą lekkością i sugestywnością, budując atmosferę, która wciąga widza już od pierwszych chwil. W drewnianej skrzynce bohaterowie odnajdują lalki – swoje miniaturowe odpowiedniki z czasów, gdy mieli siedem, osiem, dziewięć lat. I właśnie wtedy zaczyna się zabawa. Zabawa w przypominanie. Zabawa w dawne zabawy.

Twórcom udaje się połączyć prostotę i bezpośredniość działań scenicznych z czarem przemyślanej teatralności. Tempo jest przyjazne widzom już od piątego roku życia. Imiona bohaterów – Lisa (Anna Jarota), Bosse (Andrzej Szymański), Lasse (Zygmunt Babiak), Anna (Dorota Nowak), Britta (Barbara Lach) i Olle (Jan Chrabol) – powracają kilkakrotnie, lecz wychodzi to najzupełniej naturalnie. Plan i geografia osady zostają oddane za pomocą trzech niewielkich domków, a aktorzy nie tyle grają dzieci, co wydobywają z siebie dziecięcą energię, ruchliwość i spontaniczność. Dzięki temu sceny przechodzą płynnie jedna w drugą, a świat lalkowy przeplata się z żywym planem bez najmniejszych zgrzytów.

Przeciągane na sznurkach między zagrodami listy stają się pretekstem do zabawy w księżniczki uwięzione w wieżach strzeżonych przez smoki. Wystarczy, że w krzakach – tam, gdzie poleciała piłka – znajdzie się jedenaście jajek, by natychmiast przenieść się do historii o sprytnej kurze. Jedzenie cukierków przekształca się w konkurs plucia na odległość, a rozmowa w dwóch wymyślonych językach – jednym zrozumiałym wyłącznie dla chłopców, drugim tylko dla dziewczynek – zostaje nagle przerwana przez szczekanie psa. To znak dla Lisy, by snuć opowieść o tym, jak Olle, jedyny chłopiec bez rodzeństwa, zdobył czworonogiego przyjaciela.

Svipp to prześliczna lalka – niezwykle realistyczna, do tego stopnia, że ma się ochotę natychmiast ją pogłaskać. Sprawna animacja tylko potęguje to wrażenie. Przedstawienie pobudza dziecięcą wyobraźnię również mniej oczywistymi rozwiązaniami inscenizacyjnymi. Na przykład zabawa w Indian przenosi nas na pastwisko po drugiej stronie wsi, gdzie krowy stają się Komanczami. Aktorzy narzucają łaciate obrusy na stoliki, chwytają je za nogi i z głośnym „muuu” zaczynają... się paść. Wygląda to zarazem obrazowo i przewrotnie.

Kolorowo ubrani aktorzy widocznie czerpią radość z występu. Niekiedy za pomocą zwykłej dziecięcej wyliczanki przydzielają sobie role dorosłych, jeszcze bardziej zacierając granicę między światem zabawy a światem wspomnień. Publiczność — niezależnie od wieku – bawi się razem z nimi. Całości towarzyszy muzyka Grzegorza Mazonia: łagodna i melodyjna, z nutami nostalgii, która tuli i koi.

Tomasz Maśląkowski przez ostatnie lata zasłużenie zapracował na miano jednego z najciekawszych twórców współczesnego teatru dla dzieci. W Opolu, podczas ostatniego Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Lalek, triumfowała jego Kulka, udowadniając, że formuła „od 1 do 100 lat” to nie tylko chwyt promocyjny. W Dzieciach z Bullerbyn reżyser uchwycił dziecięcą energię, bezpośredniość i zachwyt światem – tę szczególną wrażliwość, tak typową dla pierwszych szkolnych lat. To spektakl, który inspiruje, by choć na chwilę oderwać się od cyfrowej codzienności i na nowo dostrzec, jak wiele przygód zaczyna się tuż za progiem. Odpowiada też – z serdecznością i humorem – na fundamentalne pytanie: dlaczego droga ze szkoły zawsze trwa dwa razy dłużej niż do niej?

<p class="text-align-right">11-06-2025</p>

Opolski Teatr Lalki i Aktora

Dzieci z Bullerbyn

Astrid Lindgren

Tłumaczenie: Irena Szuch-Wyszomirska

Adaptacja i reżyseria: Tomasz Maśląkowski

Scenografia: Michał Dracz

Muzyka: Grzegorz Mazoń

Obsada: Zygmunt Babiak, Jan Chraboł, Anna Jarota, Barbara Lach, Dorota Nowak, Andrzej Szymański

Premiera: 22 marca 2025

Dzieci z Bullerbyn, reż. Tomasz Maśląkowski, Opolski Teatr Lalki i Aktora

Oglądasz zdjęcie 4 z 5