Wyznanie (nie)wiary

Faustyna. Falsyfikat, reż. Ewa Galica, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

aAaAaA

fot. Klaudyna Schubert

Z reżyserką krakowskiego spektaklu Faustyna. Falsyfikat łączy mnie przynależność pokoleniowa i – co wnioskuję po obejrzeniu przedstawienia – pewien sceptycyzm wobec dogmatyzmu zarówno wiary, jak i niewiary. Oraz – to już dalej idąca interpretacja – zmaganie się z pytaniem, w jaki sposób religia istnieje w nas, osobach wychowywanych w katolicyzmie i stopniowo strząsających z siebie kokon związanych z nim norm moralnych, schematów myślenia i obyczajów. Czy to coś, co zostaje po katolickim wychowaniu to „resztka”, której można się z czasem pozbyć? A może fundament, który nas definiuje, nawet jeśli próbujemy na nim zbudować swoje życie według zupełnie innych wzorców niż te, które zostały nam wpojone? Żeby zadać te pytania, a także pytanie o warunki, na jakich religijność może znaleźć dziś ekspresję w sztuce, reżyserka i współpracujący z nią autor tekstu i dramaturg Mariusz Gołosz stawiają w centrum świętą Faustynę Kowalską – mistyczkę i autorkę Dzienniczka, w którym spisała swoje doświadczenia. Podczas jednego z objawień Faustyna miała otrzymać instrukcje, na podstawie których został namalowany obraz Jezu ufam Tobie.

Faustynę gra w spektaklu młoda aktorka Agnieszka Sawicka, nie jest to jednak jej jedyna rola. Sawicka gra świętą – w habicie, odpowiadającą na modlitwy swoich czcicieli, wstępującą do nieba (zaaranżowanego bez ukrywania teatralnej techniki na metalowym balkonie zawieszonym wysoko nad sceną) – ale gra też Faustynę-dziewczynę, adeptkę malarstwa zmagającą się z ocenami nauczycieli, a także osądem rówieśników, córkę skłóconą z matką. Z kolei Mateusz Flis gra Jezusa objawiającego się Faustynie i chłopaka, który – jak się wydaje, z braku innych życiowych możliwości – oddaje się kultowi świętej mistyczki. Struktura dramaturgiczna Faustyny. Falsyfikatu zbudowana jest na napięciach między bohaterami kreowanymi przez Sawicką i Flisa, którym partneruje wspaniała Katarzyna Krzanowska w rolach matek świeckich bohaterów i nauczycielki malarstwa.

Kluczowy i najciekawszy wątek spektaklu to ten, który opowiada historię Faustyny-adeptki sztuki. Dziewczyna zajmuje się malarstwem religijnym, co najpierw jest odbierane przez jej otoczenie z zainteresowaniem, a później z pobłażaniem i kpiną. Najlepiej widać to w relacji dziewczyny z nauczycielką/kuratorką wystaw. W przypadku twórczości Faustyny stawka nie dotyczy tylko wartości artystycznej tworzonej przez nią obrazów. Pytanie brzmi – czy to, że je maluje, wynika z jej wiary? Czym jest gest osadzenia własnej twórczości artystycznej w kontekście religijnym w trzeciej dekadzie XXI wieku?

Opowiadając o Faustynie-malarce, Ewa Galica nie próbuje forsować hipotezy o jej świętości. Interesuje ją raczej socjologia sytuacji, kiedy w polu sztuki zdominowanym przez narracje sekularne, a nawet antyreligijne, pojawia się osoba, która poprzez sztukę chce się zajmować swoją wiarą i to nie z perspektywy krytycznej czy ironicznej. Faustyna malująca postaci Jezusa z ciekawej ekscentryczki staje się pogardzaną przez środowisko dziwaczką. Wydaje się, że wśród różnych kategorii, za pomocą których porządkuje się i wartościuje zjawiska na rynku sztuki, nie sposób znaleźć takiej, która pasowałaby do niej. Należy ją więc wyeliminować.

Gołoszowi, Galicy oraz autorkom scenografii (Wiktoria Kubat) i kostiumów (Aleksandra Harasimowicz) udało się też trafnie uchwycić i przedstawić coś, co można by nazwać estetyką polskiego katolicyzmu. To sfera rozpościerająca się między wzniosłością a ludowym kiczem, między katedrą a przydrożnym ołtarzykiem, w którym lśni różowy neon z napisem „Jezu ufam Tobie” (ale jedna z liter od dawna się nie świeci). Scena została podzielona na dwa poziomy – na białym podwyższeniu umieszczono coś na kształt kaplicy z ramą, w której Faustynie ukazuje się (zazwyczaj z towarzyszeniem kolorowych świateł i muzyki techno) Jezus. Większą część sceny, zaaranżowaną na poziomie podłogi, zajmuje oszczędnie urządzone (kanapa, stół z krzesłami, stolik z telewizorem/komputerem) mieszkanie, które ma przedstawiać raz wnętrze domu Świętej udostępniane pielgrzymom jako miejsce noclegowe, a innym razem mieszkanie zajmowane przez młodego czciciela mistyczki i jego matkę. Sceneria ta jest zgrzebna, ewidentnie nie przystaje do marzeń o tym, by mógł się w niej wydarzyć cud. A jednocześnie twórczynie i twórcy pokazując świat swoich bohaterów, nie przejawiają wobec niego protekcjonalności. Kreują go jako sferę, w której wiara jest praktykowana szczerze, a jednocześnie spotyka się z religijnością uwikłaną we władzę, pieniądze i reprodukcję konserwatywnych norm obyczajowych. Najlepiej widać to w scenie, w której grany przez Flisa ksiądz przychodzący na kolędę zainteresowany jest głównie momentem, kiedy w jego ręce trafi koperta z „dobrowolną” ofiarą.

Galica i jej współpracownicy i współpracowniczki nie są bezkrytyczni wobec Kościoła, nie wydaje mi się, żeby chodziło im o to, żeby poprzez spektakl wytworzyć prostą narrację o tym, że „to nie prawda, że Kościół jest zły”. Paradoksalnie, mimo że nie stworzyli manifestu światopoglądowego w kontekście religii i Kościoła katolickiego, usytuowali religijność w samym sercu polityczności. Pokazali bowiem, w jaki sposób w indywidualnych praktykach religijnych negocjuje się normy narzucane w zakresie wiary przez Kościół; pokazali religijność jako obszar realizowania sprawczości; pokazali w końcu, że wiara może być jednocześnie przedmiotem pogardy i zazdrości.

Wyprodukowany w Łaźni Nowej spektakl z pewnością jest w obszarze współczesnego polskiego teatru ciekawym głosem na temat polskiej religijności. Podczas prezentacji premierowych widać było jeszcze pewne obszary, nad którymi twórczynie i twórcy mogliby popracować. Myślę tutaj głównie o montażu scen, który niekiedy – zwłaszcza gdy następuje zmiana porządków fabularnych – wydaje się za ostry i wywołuje trudności w podążaniu za działaniami na scenie. Ostatecznie nie wpływa to jednak na moją ocenę. Falsyfikat to przedstawienie sprawnie zrealizowane, dobrze zagrane i momentami naprawdę zabawne, szczególnie w warstwie tekstowej. Za jego największy atut uważam przy tym subtelność myśli stojącej za inscenizacją i odwagę opowiadania o temacie w sposób, który uwzględnia ambiwalencję postaw i niepewność ocen.

<p class="text-align-right">12-03-2025</p>

Łaźnia Nowa w Krakowie

Faustyna. Falsyfikat

Reżyseria: Ewa Galica

Scenariusz i dramaturgia: Mariusz Gołosz

Choreografia, dramaturgia, światło: Andrzej Michalski

Scenografia: Wiktoria Kubat

Kostiumy: Aleksandra Harasimowicz

Muzyka: Michał Lazar

Obsada: Mateusz Flis (Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu), Katarzyna Krzanowska (Narodowy Stary Teatr), Agnieszka Sawicka

Premiera: 7 lutego 2025

Faustyna. Falsyfikat, reż. Ewa Galica, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Oglądasz zdjęcie 4 z 5