Teatr mini mini

Prosta historia, reż. Tomasz Maśląkowski, Radosław Kasiukiewicz, Wrocławski Teatr Lalek
aAaAaA
Fot. Karol Krukowski

Pierwsza, wrześniowa premiera Wrocławskiego Teatru Lalek bardzo przypomina programy dziecięcych kanałów tv: zwarta forma, wyraziste lalki-wycinanki, efektowna muzyka, najprostsza z możliwych fabuł, popiskiwania zamiast tekstu.

Ale też Prosta historia nie jest opowieścią, jakich wiele; nie ma tu formuły inicjalnej „dawno, dawno temu”, wszystko dzieje się tu i teraz, zdarzenia narastają od niemal łobuzerskiego, radosnego okrzyku „u–u!” maleńkiego bohatera tuż po przebudzeniu po zbiorowe „u–u!” przed zaśnięciem rodziny. Powiedzmy jak w Ping and Pinga czy Billy and Bam Bam na Baby TV Channel, czyli rytmicznie, kolorowo, z piosenką zamiast puenty.

Intryga jest dość wątła, więc przewidywalna – co zresztą bawi dzieci, bo odgadują tzw. ciąg dalszy i głośno komentują wydarzenia. Z punktu widzenia aktorów nie ma większego komplementu. Radosław Kasiukiewicz i Tomasz Maśląkowski na te komplementy zasłużyli – na miniscenie są niezwykle sprawni. Minimalistyczny jest także świat przedstawiony sceny na pięterku. Kolorowy domek o rozsuwanej fasadzie, za którą żyją kolorowi mama i tato, buda, w której szczeka kolorowy pies, ruchome krzaki i wzgórza, auto taty, rower mamy, autobus, którym podróżuje malec, i chmury – wszystko tu jest kolorowe jak okładka bloku do rysowania i maleńkie niczym zabawki na sklepowej półce.

I tak przez kilkanaście minut. Słoneczko. Ptaszek. U-u! Hau, hau. Ćwir, ćwir. Pobudka. Śniadanie. Podróż do pracy i szkoły. Powrót z pracy i szkoły, kolacja, piżamy, hau, hau, u-u! sen. A kiedy zaczynamy się już oswajać z rytmem zręcznie manipulowanych rekwizytów przy niewielkim stole-scenie, nadciąga zagłada, czyli punkt zwrotny. Oto snuj-chmurka, szara plama naznacza los wesołej rodzinki. Szarość zaraża. Najpierw inne chmurki, potem krzaczki, wzgórza, wreszcie dom, psa i rodziców. Jakby normalne pogodne życie musiało zszarzeć tylko dlatego, że trwa.

Teza autorów – rozśpiewanego Antka i milczącego Tomasza Maśląkowskich – iż radość, pogoda ducha, powtarzalna codzienność nie wytwarzają żadnych mechanizmów obronnych, wydaje mi się ryzykowna i mało przekonująca. Otóż żyjemy nie tylko w selfie time’ie, bogactwo ofert składanych rodzinie i wymyślanych przez nowoczesne rodziny może zdumieć. Przekonuje mnie o tym biografia panny L., mojej kilkuletniej współtowarzyszki na widowni, oraz barwny krąg jej przyjaciół.

No właśnie, bohater Maśląkowskich to everychild, którego dopadają nie tylko szarobure chmury, ale i straszne burzolasy tudzież morskie potwory. Każda z tych Burtonowskich czasoprzestrzeni ma swój urok i jest wyczarowana najprostszymi sposobami. Foliowa wichura z wentylatora, upiorne światełka z biurowych lampek, zgrabnie obracane plansze dekoracji, animacja rekwizytów na drucianym niebie – czarują wyobraźnię widzów w tempie błyskotliwej i sugestywnej muzyki Grzegorza Mazonia.

Tylko że w realnym świecie przedszkolaków starszych, do których adresowany jest spektakl, las zazwyczaj nie jest straszny, wilkołakowy czy upiorny, lecz spacerowy i intrygujący. Podobnie świat morski – to nie Spielbergowskie bestiarium, lecz pianki przeciw chłodowi wody, akwalungi dla swobody oddechu, noski przeciw soli i płetwy dla zręczności wśród fal. Lęki są chyba gdzie indziej – w odtrąceniu przez rodziców, w sfrustrowanych wychowawcach, w nieprzyjaznym mieście. A i wśród takich lęków można znaleźć enklawy – planety dzieci, fast foody, kino. Jeśli zaś lęk, to z powodu przemocy dorosłych, głodu, zimna, niezaradności. To są potwory codzienne i szokujące.

Tak czy owak na premierze były owacje. Finalna piosenka wpadała w ucho. A bankiet, choć nieco berbeluchowaty w kształcie, przecież dość smaczny. Dlatego chciałbym zobaczyć Prostą historię 2, która pokaże świat smart, cool, trendy, survival, już ogołocony z wyobraźni braci Grimm, lecz ubogacony traumami społeczności, w której żyją maluchy.

Nie ma sensu, by teatr pokazywał cały świat. To jasne. Ale powinien pokazywać prawdę o świecie – na przekór politykom i fanatykom. Jeśli czegoś nie ogarniamy, to kataklizmów, na które nie wynaleziono odpowiednich technologii. Na wszystko inne jest sposób – Catty Noir albo Pinki Pie te sposoby znają. Pora na Antka i Tomka!

30-09-2016

 

Wrocławski Teatr Lalek
Antek Maśląkowski, Tomasz Maśląkowski
Prosta historia
reżyseria: Tomasz Maśląkowski, Radosław Kasiukiewicz
scenografia: Mateusz Stępniak
muzyka: Grzegorz Mazoń
obsada: Radosław Kasiukiewicz, Tomasz Maśląkowski
premiera: 18.09.2016

Prosta historia, reż. Tomasz Maśląkowski, Radosław Kasiukiewicz, Wrocławski Teatr Lalek

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Wrocławski Teatr LalekWrocławski Teatr Lalek

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.