Tańcz, póki możesz

Krótka rozmowa ze Śmiercią, reż. Marcin Liber, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie
aAaAaA
"Krótka rozmowa ze Śmiercią", fot. Dawid Stube

Termin premiery najnowszego spektaklu Marcina Libera, Krótkiej rozmowy ze śmiercią, zbiegł się z pięćdziesiątą rocznicą jego urodzin. Być może zatem do zajęcia się tematem śmierci nie skłonił go przypadek, a refleksja dotycząca przemijania? Niezależnie od kierujących reżyserem motywacji, kolejne „ostatnie pożegnania” dotkliwie i zawsze nie w porę przypominają żyjącym o nieustającej aktualności śmierci. Jej obecność można było odczuć szczególnie wyraźnie po nagłym odejściu Lecha Raczaka, zmarłego w wieczór poprzedzający pierwszy pokaz gnieźnieńskiego przedstawienia. Liber, który – jak zadeklarował w swoim wcześniejszym spektaklu Ach, jakże godnie żyli... Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera – uważa się za teatralne dziecko Teatru Ósmego Dnia, premierę Krótkiej rozmowy ze śmiercią dedykował właśnie Raczakowi.

Po pięciu dekadach zdobywania życiowych i teatralnych doświadczeń każdy artysta zdaje sobie z pewnością sprawę z nieuchronności śmierci, której kosa w dowolnej chwili może dosięgnąć każdego. Liber, inicjując rozmowę z jej spersonifikowanym wyobrażeniem, wykorzystał dwa powszechnie znane staropolskie utwory: Krótką rozprawę między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem Mikołaja Reja i Rozmowę mistrza Polikarpa ze śmiercią Mikołaja z Mierzyńca. Choć oba napisane zostały jako dialogi, nie można uznać ich za teksty dramatyczne – żaden z nich nie był przeznaczony do wystawiania w teatrze. Liber odnalazł w nich jednak ładunek dramaturgiczny i potencjał inscenizacyjny. Współpracując z dramaturgiem Jarosławem Murawskim, wydobył i ujawnił podskórne napięcia – zarówno wpisane w same teksty, jak i wyłaniające się na przecięciu ich ponadczasowości z doświadczeniami dzisiejszych widzów. I chociaż teatralizacja fragmentów dialogu Reja nie jest przekonująca, zyskuje względną atrakcyjność dzięki czytelnym aluzjom do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej. Za to efekty wykorzystania Rozmowy mistrza Polikarpa ze śmiercią są świetne.

Nie od dzisiaj wiadomo, że staropolski wiersz może skutecznie sprawdzać się we współczesnym teatrze zaangażowanym. Krótka rozmowa ze śmiercią przypomniała jednak wszystkim wielbicielom starodruków, że arcydzieła literatury dawnej nie są i nigdy nie były scenicznymi „samograjami”. Gnieźnieński spektakl inicjowany jest dialogiem napisanym przez Mikołaja Reja, którego uczestnicy znajdują się we wnętrzu kościoła. Stwarza to realistyczną platformę (zarówno w wymiarze przestrzennym, jak i dramaturgicznym) dla następującej później projekcji Rozmowy mistrza Polikarpa ze śmiercią. Niesłabnąca – od niemal pięciu wieków! –  publicystyczna aktualność Krótkiej rozmowy między trzema osobami... sygnalizuje powtarzalność nadużyć elit politycznych (Pan – Roland Nowak) i kościelnych (Pleban – Wojciech Siedlecki) wobec społeczeństwa (Wójt – Wojciech Kalinowski). Sensy scenicznej rozmowy nie są jednak w pełni zrozumiałe, a jej rytm i brzmienie – na tyle atrakcyjne, żeby przyciągnąć uwagę i ożywić prezentację. Z całej sekwencji w pamięć zapada głównie scena przekazywania banknotów chciwemu biskupowi i jego stwierdzenie: „Boć to taka polska chciwość / mieć prawo i sprawiedliwość” (w oryginale: „A to jego wszytka chciwość / Mieć pokój a sprawiedliwość). Wykorzystanie utworu Reja okazuje się niepotrzebne, a jego podstawowym efektem jest trywialne upraszczanie potencjalnych znaczeń Rozmowy mistrza Polikarpa ze śmiercią.

Do siedzących w kościelnych ławach, zabazgranych flamastrami jak szkolne krzesła (scenografia Mirka Kaczmarka), Pana, Wójta i Plebana przysiadają się cztery identycznie wystylizowane kobiety. To Śmierć, której ziemską wszechwładzę symbolizuje rozbicie na cztery osoby. Krótkie czarne sukienki nie zasłaniają namalowanych na skórze kości i mięśni, co upodabnia aktorki do eksponatów z kolekcji Gunthera von Hagensa (kostiumy – Grupa MIXER). Reprezentują Śmierć współczesną, zakorzenioną w dzisiejszej – nie średniowiecznej – wyobraźni. Silne głosy, dynamiczne gesty i ekspresyjny ruch Kamili Banasiak, Zuzanny Czerniejewskiej, Martyny Rozwadowskiej i Joanny Żurawskiej sprawiają, że kreowana przez nie Śmierć jest wyrazista i mocna – w rockowym, a nie popkulturowym sznycie. Głębokie cienie na twarzach upodabniają je do czaszek, jak w klasycznej ikonografii danse macabre, ale skojarzenie to – choć nie powstydziliby się go pewnie nawet członkowie Hell’s Angels – zdominowane zostaje przez fryzury w stylu Amy Winehouse. Wygląd Śmierci świetnie współgra z ich, znakomicie zmysłową, choreografią autorstwa duetu Hashimotowiksa (Paulina Jaksim i Katarzyna Kulmińska z Polskiego Teatru Tańca), odpowiedzialnego – między innymi – za hipnotyczny i elektryzujący taniec Śmierci z kosami.

Sposób, w jaki prezentowana jest Śmierć, wpływa na postać Polikarpa. Gra go Paweł Dobek – aktor młody, nieodpowiadający typowej wizji światłego mistrza. Od sceny pierwszego spotkania ze Śmiercią, ukazanej jako odwrócone narodziny, Polikarp przechodzi ewolucję, symbolizującą bieg ludzkiego życia. Jego lęk przed Śmiercią stopniowo zastępuje rosnąca pewność siebie. Po chwili bez skrępowania rozmawia z osobą z zaświatów, a nawet, angażując widzów, próbuje zawadiacko przekupić ją kołaczem z rodzynkami (przygotowywanym według staropolskiego przepisu). I choć jego działania nadwyrężają czasem cierpliwość Śmierci, naturalna swoboda pozwala mu kontynuować dialog, a może nawet uwieść rozmówczynię. Niczym w codziennym życiu myśl o śmierci zostaje przysłonięta pokusami doczesności. Obrazuje to zagrana z wigorem i humorem scena z nieznanej wcześniej, odnalezionej przez Wiesława Wydrę jesienią 2017 roku, drukowanej wersji Rozmowy z roku 1542. Śmierć, której wóz ugrzązł w bagnie, zostaje zaproszona przez pomagającego jej Kmotra na chrzciny jego dziecka. W zamian składa obietnicę, że przyjdzie po niego dopiero, gdy ten osiągnie sędziwy wiek. Czy wówczas będzie przygotowany na spotkanie z nią? Czy ktokolwiek z nas będzie kiedyś na nie gotowy?

W ustach świetnie przygotowanych aktorów wersy piętnastowiecznej Rozmowy mistrza Polikarpa ze śmiercią zyskują nowe życie. Spektakl podkreśla nie tylko znaczenia i dramatyczny ładunek utworu, ale także jego walory brzmieniowe oraz – wpisany w szczeliny tekstu – potencjał plastyczny. Przyjęta przez realizatorów perspektywa nie ogranicza się do uniwersum chrześcijańskiego, z którym (zarówno w wersji rzymskokatolickiej, jak i protestanckiej) kojarzy się polskie średniowiecze i renesans. W interpretacji Murawskiego i Libera w zasadzie jedynym nawiązaniem do transcendencji jest spersonifikowana Śmierć. Nie ma tu odwołań do Boga, a religia istnieje jedynie jako jedna z barw tęczowej doczesności: źródło władzy i majątku kościelnych hierarchów oraz sposób zdobywania przez nich posłuchu wśród ludu.

W wystawionej w Gnieźnie Krótkiej rozmowie ze śmiercią trzeźwy humor łączy się z filozoficznym dystansem wobec umierania. Portretowana na scenie Śmierć jest, jak w życiu, powszechna, oczywista i banalna. Niestraszna, bo intelektualnego stoicyzmu Marcina Libera nie zaburza to, co nieuniknione. Śmierć nie przypomina tu postaci z horrorów ani z filmów gore, w których wylewają się trzewia i eksplodują czaszki. Nie jest bohaterką łzawych dramatów ani ukrytą przyczyną rozdzierających, emocjonalnych rozstań. Najbliżej jej do postaci z baśni magicznej – uosobienia odwiecznej siły, która objawia się w (niemal) ludzkim ciele i respektuje określone zasady, czasem ulegając też emocjom. Skoro zjawiska wymykające się poza horyzont zmysłów zależą od kulturowych wzorców, nasza śmierć będzie taka, jakiej się spodziewamy, sugeruje Liber. Jego publiczność może zaakceptować ulotność własnego istnienia i dołączyć do prowadzonego przez Śmierć tanecznego korowodu. Spektakl wypełnia tak pradawną funkcję teatru – przygotowuje widzów na to, co nieodgadnione, a czego uniknąć się nie da. Podobnie traktować można wykorzystane w przedstawieniu – biegnące równolegle do jego tekstu – znakomite piosenki zespołu Nagrobki. Surowe brzmienia utworów z repertuaru duetu Macieja Salamona i Adama Witkowskiego łączą całość prezentacji ze współczesnością. Już pierwsza z wykonywanych na żywo piosenek, Zaraza (z roku 2015) świetnie pasuje do światowej paniki spowodowanej pojawieniem się koronawirusa: „ludzie pytają, co to za zaraza / która wszystkich tak bardzo przeraża / nikt jeszcze nie ma jasnej odpowiedzi / na co w tym momencie zdychają sąsiedzi”. Otwieranych w ten sposób znaczeń jest w wykorzystanych w spektaklu utworach o wiele więcej.

Krótka rozmowa ze śmiercią bawi, uczy i daje do myślenia, popularyzując klasyczne arcydzieła rodzimej literatury. Krzewi tradycję i propaguje piękno języka polskiego. Ktoś spodziewał się tego po spektaklu Marcina Libera? Bez obaw! Zrealizowane w Gnieźnie przedstawienie nie ma nic wspólnego z pomnikiem ku czci zasłużonych, bibliotecznym kurzem ani szkolną akademią. To widowisko, w którym klasyczny tekst, obraz, muzyka i gra aktorska splatają się nawzajem w przyciągającym uwagę, pouczającym i atrakcyjnym widowisku, z powodzeniem łączącym ogień reżyserskiej wizji i wodę tradycji.

21-02-2020

Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie
Krótka rozmowa ze Śmiercią
wg Rozmowy mistrza Polikarpa ze śmiercią Mikołaja z Mierzyńca oraz Krótkiej rozprawy między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem Mikołaja Reja   
reżyseria: Marcin Liber
scenografia: Mirek Kaczmarek
muzyka: Nagrobki
dramaturgia: ckostiumy: Grupa Mixer
choreografia: Hashimotowiksa (Paulina Jaksim, Katarzyna Kulmińska)
obsada: Kamila Banasiak, Zuzanna Czerniejewska, Martyna Rozwadowska, Joanna Żurawska, Paweł Dobek, Wojciech Kalinowski, Roland Nowak, Wojciech Siedlecki
premiera: 18.01.2020

Krótka rozmowa ze Śmiercią,reż. Marcin Liber, Teatr im. Aleksandra Fredry
Krótka rozmowa ze Śmiercią, reż. Marcin Liber, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr im. Aleksandra FredryTeatr im. Aleksandra Fredry

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.