Słowo, które zastąpiło ciało
![](https://cdn.prod.website-files.com/674247043b5699e4f3d18d17/67929925f26c6f1bd4b701aa_1319.avif)
Cała przyjemność tkwi w słowach. Paradoksalnie w dramacie Yukio Mishimy to właśnie wcale nie ciało, erotyzm, przekraczanie granic tabu, masochizm w różnym wydaniu – choć odmienia się tam te pojęcia przez wszystkie przypadki, łącząc za każdym razem z osobą Markiza de Sade – lecz słowo staje się bohaterem. Wypowiadane na scenie kwestie okazują się niejednokrotnie bardziej fizyczne, konkretne, namacalne i zmysłowe niż cielesne doświadczenia same w sobie. Opowiadane obrazy, w których ciało powraca niemal obsesyjnie, oddziałują silnie na wyobraźnię.
Sztuka Mishimy stanowi intelektualną grę, prowadzoną na kilku poziomach jednocześnie. Pierwszy dotyczy konfiguracji sześciu kobiet, które pojawiają się w salonie Madame de Montreuil, i ich związków z osobą nieobecnego Markiza. Są one złożone, by nie powiedzieć pokrętne i dwuznaczne. Poczynając od konfliktu pomiędzy de Montreuil i córką, poprzez oddanie Renée mężowi, włącznie ze współuczestnictwem w sadomasochistycznych spektaklach, po perwersyjną relację między siostrami (Renée i Anną) czy wreszcie udział Hrabiny de Saint Fond w czarnej mszy de Sade’a.
Drugi poziom należy do autora, wolnomyśliciela i prowokatora oraz jego programu wyrażonego w dramacie, w którym bohaterowie stają się alter ego pisarza. Trzeci z kolei określa sposób, w jaki widz zostaje wciągnięty w misterną intrygę – nie poprzez zdarzenia konstytuujące akcję (co najwyżej są one referowane, jak w tragedii greckiej), lecz poprzez rozmowę. To słowo właśnie, jak wspomniano, znaczy tu najwięcej – czyni gest, determinuje działania, stwarza rzeczywistość. Statyczność akcji rekompensuje wyrafinowana konwersacja: słowne pojedynki, rytuały wymian ocen i poglądów, dynamiczne riposty, celne pointy. W wypowiedziach postaci nie tylko się wzajemnie charakteryzują, wyrażają przekonania, ale jednocześnie tkają misterną sieć niewidzialnych, podskórnych napięć. Skomponowany precyzyjnie dramat przypomina mroczne studium bólu, obsesji i wolności zarazem. Dialogi i monologi to kunsztowne konstrukty filozoficzno-psychologiczne. Ba, matematyczne. Namiętności i emocje zostały tu okiełznane, podporządkowane rozumowi, zamknięte w racjonalnych uzasadnieniach, jasnych formułach. W nich też Mishima ujął zręcznie nie tylko tajemnicę decyzji Renée, która po latach wierności mężowi z chwilą jego wyjścia z więzienia nieoczekiwanie go opuszcza, ale i paradoksy wieku osiemnastego. Świętość i grzech wzajemnie się tu przenikają, podobnie jak ciało i duch, uczucie i rozsądek, zniszczenie i kreacja, fikcja i rzeczywistość, a także noc i świt – by przywołać rozważania Renée i Baronowej de Simiane. Kolejny poziom to już gra prowadzona przez autora wobec tradycji japońskiej i europejskiej, zwłaszcza epoki klasycyzmu, nakładanie ich na siebie, przenoszenie – odbijanie niczym w lustrze.
Maciej Prus na Scenie Studio Teatru Narodowego wspólnie ze scenografką Jagną Janicką powołują do życia świat zgoła bardziej japoński niż rokokowo europejski, a właściwie, podążając za intencją Mishimy, oba światy naraz, idealnie do siebie przystające. W niemal pustej przestrzeni dokonują się, jak w tańcu, „ustawienia” bohaterek, przypominające układy i relacje między postaciami klasycznego teatru japońskiego. Panują tu asceza, powściągliwość i chłód rodem ze sztuki nō, będące pozornie zaprzeczeniem francuskiego rokoka. Ruchy postaci są wyważone, dostojne, chwilami spowolnione. Minimalna akcja o cechach ceremonii również przemawia za taką inspiracją. Z drugiej strony wyraźne nakreślone typy postaci (stojąca na straży moralności de Montreuil – Ewa Wiśniewska, religii: Baronowa de Simiane – Aleksandra Justa, rozwiązłości: Hrabina de Saint-Fond – Beata Ścibakówna, praw ludu: Charlotta – Anna Gryszkówna) należą jakby do teatru kabuki. Tym samym europejski wiek XVIII przegląda się w japońskim klasycyzmie i odwrotnie. Realizacja Prusa i Janickiej (pusta przestrzeń, „japońskie”, stylizowane kostiumy w szaro-błękitnej tonacji) dobrze owo rozpięcie ukazuje.
Choć rzecz tyczy tytułowej Madame de Sade, w centrum świata króluje Madame de Montreuil Ewy Wiśniewskiej. To ona niemal do ostatniej chwili – gdy pałeczkę przejmuje Renée Dominiki Kluźniak – rozdaje karty, zadania, konfrontuje opinie, dyscyplinuje. To przez jej salon przepływają postaci (doskonale w owym cichym i pozornie niepozornym „przepływaniu” wypada Anna Gryszkówna w roli służącej), a właściwie ich deklaracje i poglądy.
Podobnie było w głośnym przedstawieniu sprzed blisko trzydziestu lat w Teatrze Ateneum, w reżyserii Aleksandry Śląskiej, będącym popisem aktorskiego kunsztu i rokokowego stroju. Madame de Montreuil, zagrana po mistrzowsku przez Śląską, także wysuwała się zdecydowanie na pierwszy plan. Wtedy w roli Madame de Sade wystąpiła z powodzeniem Ewa Wiśniewska. Dziś to ona skupia na sobie spojrzenia. Siła jej obecności na scenie – wytworność, dystynkcja, koncentracja, szlachetna wyniosłość de Montrueil powodują, że to do niej należy bodaj ostatnie słowo. Nawet końcowy monolog Renée (dobra w tej roli Dominika Kluźniak, może tylko miejscami za mało „arystokratyczna”, za bardzo współczesna), choć przynosi odpowiedź na jej zagadkę, nie ma w sobie takiej mocy sprawczej, jak poszczególne sentencje wypowiadane przez Montreuil-Wiśniewską. Ale chyba nie mogło być inaczej.
Życzę Dominice Kluźniak, gdy z kolei jej przyjdzie zagrać za dwadzieścia czy trzydzieści lat rolę Madame de Montreuil, by to na nią wówczas zwróciły się wszystkie oczy zebranych. A jest na to szansa…
11-05-2016
Teatr Narodowy w Warszawie
Yukio Mishima
Madame de Sade
przekład: Stanisław Janicki i Yukio Kūdō
reżyseria: Maciej Prus
scenografia: Jagna Janicka
reżyseria światła: Maciej Igielski
obsada: Dominika Kluźniak, Ewa Wiśniewska, Milena Suszyńska, Aleksandra Justa, Beata Ścibakówna, Anna Gryszkówna
premiera: 16.04.2016
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
![Logo of Teatr Narodowy](https://cdn.prod.website-files.com/674247043b5699e4f3d18d17/678ea6e0acdb5877092743d8_318_172x106.avif)
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.