Posłusznie melduję, czyli ludzkimi kośćmi użyźnimy łan
![](https://cdn.prod.website-files.com/674247043b5699e4f3d18d17/6792a1a736e14a7755627a70_2389.avif)
Wszyscy znamy Szwejka, prawda? „Dobrego wojaka” o okrągłym obliczu, zaprojektowanym przez Josefa Ladę, który z kuflem pilznera w dłoni i z niezmazywalnym uśmiechem na ustach przemierza targane wojną Austro-Węgry. Zresztą – jaką wojną? Przecież Szwejk strzelał jedynie anegdotami! I od tego rozpoczyna się przedstawienie Joanny Zdrady w Teatrze Lalki Tęcza w Słupsku. Od poddania w wątpliwość naszych wyobrażeń. Od podważenia kadrów, które nasza wyobraźnia uruchamia na hasło „Szwejk”.
„Wszyscy dobrze znamy powieść Jaroslava Haška, prawda?” – pyta z uśmiechem Maciej Gierłowski, aktor Tęczy, wstając z pierwszego rzędu widowni. Na prośbę aktora podnoszą dłonie ci, którzy powieść znają (przeważająca część widzów), Gierłowski, wciąż z uśmiechem na ustach, trochę nam jednak nie wierzy i sprawdza nas cytatem z „Beenki”. I tu nasza niewiedza zostaje zdemaskowana, nie rozpoznajemy słów porucznika Lukasza. Ale wciąż jest miło. Wspominamy najsłynniejsze adaptacje dzieła Haška, filmowe i teatralne, wspominamy rolę Jerzego Stuhra. I nagle ta swojska, sympatyczna atmosfera – tak swojska i sympatyczna, jak przechowywana w naszej zbiorowej wyobraźni postać Szwejka – ulatnia się. Gierłowski zostaje siłą wciągnięty w przestrzeń sceny i wciśnięty, dosłownie, w kostium tytułowego bohatera spektaklu Zdrady. Ten gwałtowny, opresyjny gest bardzo wyraźnie godzi w bagaż obrazów, z którym większość z nas przyszła na słupskiego Szwejka, odwołując się jednocześnie do fundamentów antywojennej, krytykującej głęboko instytucję wojskową opowieści Haška.
„Wszystkie obwinienia przeciwko mnie oparte są na prawdzie” – „gotowy” Szwejk przypieczętowuje swój los, podpisując zapisaną kredą z boku sceny deklarację. A tym losem jest wędrówka w kierunku (mitycznych niemal) Budziejowic, do których Szwejk nijak dojść nie może, drepcząc wciąż po okręgu (około)wojennego koszmaru. Bo twórcy Szwejka od początku do końca swego przedstawienia nie pozostawiają w nas żadnych wątpliwości – mamy do czynienia z koszmarem, oswojonym błyskotliwymi grami językowymi, czarnym humorem i absurdem, ale koszmarem. Ontologiczny wymiar tego świata doskonale jest tu oddany już na poziomie scenograficznym. Sceniczna przestrzeń (jej autorem jest Pavel Hubička) w przedstawieniu Zdrady to ponury surrealistyczny krajobraz – deski wyściełane słomą, piętrzące się w kątach sceny skrzynie, worki, wiadra. Wreszcie potężne, rzucone w głębi sceny lustro w złoconej ramie. W nim odbijają się niepokojąco współtowarzysze Szwejka – w burych zniszczonych strojach, z pobielonymi upiornie twarzami. W pierwszych scenach, zanim rozruszają się na dobre, przypominają marionetki, uruchomione do udziału w odtwarzanej wciąż od nowa historii. Trybiki makabrycznej machiny wyrwane z letargu, sponiewierane zawsze tą samą, brutalną narracją. Dopełnieniem tak skomponowanej rzeczywistości jest muzyka (Milosz Sienkiewicz) – niepokojąca leitmotivem dziecięcej pozytywki, wzmacniająca wrażenie permanentnej (a zarazem upiornej w swoim wymiarze) karnawalizacji świata, w którym utknął Szwejk.
W tym świecie nikt tak naprawdę nie chce iść na wojnę, paradoksalnie – tkwią w niej bezpowrotnie wszyscy. Powieść Haška (zaadaptowana przez reżyserkę i Jolantę Denejko w oparciu o tłumaczenie Antoniego Kroha) przełożona jest tu poprzez kalejdoskop pojedynczych fragmentów, z których wyłania się obraz zdefektowanego mocarstwa i ludzi utrzymywanych w ryzach jedynie za pomocą irracjonalnych wytycznych wojenno-biurokratycznej machiny. Szóstka aktorów (Michał Tramer, Mikołaj Prynkiewicz, Ilona Zaremba, Piotr Marecki, Maciej Piotrowski i Joanna Stoike-Stempkowska) przechodzi z jednej roli w drugą, kreśląc topografię świata w stanie rozkładu, odhumanizowanego, pulsującego somnambulicznym rytmem absurdalnych gestów. W budowaniu takiego obrazu sprzyja bardzo dobrze pomyślany ruch sceniczny i momentami celowo nadekspresyjna gra, dzięki której pojawiające się na scenie postaci mają wymiar figur bardziej zwierzęcych niż ludzkich – wykrzywiających usta, szczerzących zęby, bezrozumnie miotających się w przestrzeni wspólnego koszmaru.
Szpitale, koszary, polowa kaplica, prywatne domostwa żołnierskiej elity czy psi targ to kolejne przystanki w (nie)podróży Szwejka z Królewskich Vinohradów w Pradze, przystanki z pozoru różne, z wpisanymi w nie innymi mieszkańcami, a jednak w swej istocie uderzająco podobne, zawsze z tym samym rdzeniem – przesiąkniętym przemocą, cierpieniem i przemoc oraz cierpienie produkującym.
Joannie Zdradzie znakomicie udało się przełożyć istotę dzieła Haška – radykalną krytykę autorytarnego systemu, który tępi indywidualizm i samodzielne myślenie, nie rezygnując zarazem z tego, co tak w przygodach Szwejka kochamy, czyli ironii i sytuacyjnego humoru, będącego pokłosiem błyskotliwych językowych gier. Dzięki tej udanej kompozycji, miksującej ciężar znaczeniowy słowa z jego intrygującym estetycznie scenicznym ekwiwalentem, otrzymujemy w tym spektaklu sceny, które zapadają w pamięć na długo – jak fragment, w którym sprzedawane przez Szwejka kundle bez rodowodu nagle stają się towarzyszami głównego bohatera we wspólnym symulowaniu choroby czy niespodziewana wizyta upiornej kochanki Lukasza. Jedna z najlepszych partii przedstawienia należy do historii wiecznie pijanego wojskowego kapelana (perełka aktorska w wykonaniu Michała Tramera), który ze skrzynki z alkoholem zabija w mieszkańcach tego świata ostatnią nadzieję. Bóg „takimi sukinsynami nie zamierza się zajmować”.
Szwejk Joanny Zdrady otworzył w tym sezonie zainicjowany w 2018 roku cykl „Czwartki Dorosłego Widza”, w ramach którego słupski Teatr proponuje spektakle dla innej niż ta codzienna widowni. Adaptacja powieści Haška, zrealizowana (przyznajmy szczerze) ze zdumiewającym jak na możliwości małego teatru w mniejszym mieście rozmachem, jest spektaklem, który nie odżegnuje się od korzeni i codzienności Tęczy (lalki, w fascynującym wydaniu, są tu obecne), ale zarazem stawia odważny krok w nowym kierunku. Świetne przedstawienie Zdrady przekonuje, że to kierunek słuszny.
08-03-2019
Teatr Lalki Tęcza w Słupsku
Jaroslav Hašek
Szwejk
tłumaczenie: Antoni Kroh
reżyseria: Joanna Zdrada
adaptacja: Joanna Zdrada, Jolanta Denejko
scenografia: Pavel Hubička
muzyka: Miłosz Sienkiewicz
teksty piosenek: Bertolt Brecht, Marta Guśniowska
obsada: Maciej Gierłowski, Joanna Stoike-Stempkowska, Ilona Zaremba, Piotr Merecki, Maciej Piotrowski, Mikołaj Prynkiewicz, Michał Tramer
premiera: 11.10.2018
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
![Logo of Państwowy Teatr Lalki „Tęcza”](https://cdn.prod.website-files.com/674247043b5699e4f3d18d17/678ea88916f0af5ece6b69a3_591_172x106.avif)
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.