Otchłań

Planeta Beckett, Teatr Polski w Poznaniu
aAaAaA

Niełatwo znaleźć interesujący, a przy tym czytelny sposób na przeprowadzenie prezentacji teatralnej w Internecie. Poszukiwania trwają – marzenie o stworzeniu oryginalnej, wykorzystującej sieciowe możliwości formy dla performatywnej sztuki scenicznej powraca od lat. W czasie ostatniego półrocza podsycił je lockdown, a paliwa dolał, zorganizowany przez Narodowe Centrum Kultury, program „Kultura w sieci”. Ogłoszone w połowie maja tego roku wyniki konkursu, w którym rozdysponowano 60 milionów złotych, informowały o finansowaniu niemal 1200 projektów. Wśród nich – wielu inicjatyw teatralnych, zgłoszonych zarówno przez sceny instytucjonalne, jak i grupy działające w czwartym sektorze, pod szyldem stowarzyszeń i fundacji. Jednym z najwyżej ocenionych wniosków – ósme miejsce według punktacji na liście ogólnej i drugie (zaraz za Teatrem Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach) pośród propozycji teatralnych – był złożony przez Teatr Polski w Poznaniu „internetowy projekt teatralny” zakładający realizację i udostępnienie w sieci dokamerowych spektakli opartych na tekstach dla sceny Samuela Becketta. Powstało siedem etiud filmowych, ciekawie interpretujących twórczość autora Czekając na Godota. Niestety: odbiór znacznie różniących się od siebie realizacji – zarówno tych bardziej, jak i mniej do mnie przemawiających – utrudniała niefortunna forma prezentacji całości. Ambicja realizatorów, starających się znaleźć sposób na połączenie medium teatralnego i filmowego z wykorzystaniem internetowej symultaniczności, nie służyła teatrowi.

Kuratorzy Planety Beckett, Maja Kleczewska i Łukasz Chotkowski, zaproponowali pracę z tekstami Becketta studentom Wydziału Reżyserii Teatralnej warszawskiej Akademii Teatralnej (którego dziekanem jest Kleczewska). W pracy nad filmami na podstawie Kołysanki, Końcówki, Nie ja, Katastrofy, Komedii, Fragmentu dramatycznego I i Wtedy gdy wzięli udział aktorzy Teatru Polskiego w Poznaniu. W dniu zapowiedzianej prezentacji, 19 października, po krótkich zmaganiach z zakupem dostępu udało mi się ruszyć w podróż ku beckettowskim zaświatom. Ciekawy interface projektu niósł obietnicę interesującej nawigacji. Animowane czarno-białe grafiki pośrodku ekranu ukazywały stereometryczne obrazy. Na ich tle – okienka poszczególnych realizacji, a pośrodku ikonka „start”. Jej aktywowanie uruchamiało siedem, biegnących odtąd równolegle, filmów. Każdy z nich w pełni widoczny i słyszalny stawał się dopiero po wskazaniu go kursorem. Okienko z daną etiudą powiększało się na ekranie tylko nieznacznie, bez możliwości maksymalizacji. Wielkość poszczególnych projekcji, których nie można było spauzować, przewinąć ani przerwać, a jedynie uruchomić od początku, a także nieustannie poruszająca się, kontrastowa animacja w tle, utrudniały odbiór. Czy ktoś obiecywał, że będzie łatwo jak na Netflixie? Przecież w teatrze też nie wszystko widać i niemożliwe jest zatrzymanie prezentacji. Nie zniechęcając się, rozpocząłem zwiedzanie Planety Beckett. Okazało się, że hipertekstowy charakter tego doświadczenia, w założeniach intrygujący, sprawdza się tylko w teorii; brak komfortu wizualnego i kontroli nad projekcjami źle wpływał na odbiór całości. Szkoda – efekty pracy poszczególnych zespołów były bardzo interesujące.

Pierwsze wrażenia mnie zaskoczyły: czy twórcy Końcówki i Nie ja szukali realistycznego oparcia dla projekcji Beckettowskiej wyobraźni, w której próbowali dostrzec wielowymiarowy świat? To nieporozumienie interpretacyjne, ignorujące obserwacje Theodora W. Adorno z Próby zrozumienia „Końcówki” Becketta, szczególnie wyraźnie ujawniło się właśnie w realizacji fragmentów tego dramatu. Ciekawy pomysł reżyserki Karoliny Kowalczyk prezentował Hamma i Clova jako rozbitków zamkniętych w teatrze – azylu, a równocześnie więzieniu – poza którym, „na zewnątrz”, „jest śmierć”. Kilka dialogów, rozgrywających się w różnych przestrzeniach Teatru Polskiego, sugestywnie zarysowało wrażenie intelektualnego sporu pomiędzy bohaterami. Pusta scena, zaplecze techniczne, garderoba czy fotele pod portretem Heleny Modrzejewskiej w jasnym foyer nie wystarczyły do wytworzenia atmosfery pozornie dokonanego, a równocześnie postępującego końca. Nie pomogło też wahanie Daniela Namiotko w roli Clova, kontrapunktowane pewną siebie swobodą Michała Kalety jako sarkastycznego sybaryty Hamma. Ciekawy pomysł reżyserki, poszerzającej znaczenia przez wyeksponowanie metateatralności dramatycznego pierwowzoru, obiecywał nieco więcej – zabrakło napięcia, niedopowiedzenia, a może wyraźniejszej sugestii toczącej się psychodramy.

Bliższa pierwotnemu zamysłowi dramaturga okazała się etiuda w reżyserii Katarzyny Minkowskiej. Jednak i na tę realizację, opartą na tekście Nie ja, wpłynęło odczytanie realistyczne, owocujące akcentowaniem zastępującym sugerowany przez Becketta potok słów, ujęciami ukazującymi całą twarz aktorki, a nie tylko jej usta oraz – manifestacyjnym w skali beckettowskiej ortodoksji – zerwaniem z autorskimi ograniczeniami: szerszym planem, obrazującym postać na łące czy doprecyzowanie „bzyczenia” odgłosami natury. Rola obsadzonej w roli Ust Alony Szostak nie została ograniczona do narzędzia „wypluwającego” tekst. Reżyserka pozwoliła, żeby aktorka zawalczyła o podmiotowość – swoją i postaci. Interesujące, poszerzające praktykę interpretacyjną twórczości Becketta wbrew jego woli, filmy na podstawie Końcówki i Nie ja prowokują do postawienia pytań o rolę, jaką w powstawaniu projektu Planeta Beckett odegrał Antoni Libera, wskazany jako konsultant całego projektu. Czy ten tłumacz i reżyser, namaszczony podobno przez samego pisarza na strażnika kanonicznych odczytań jego utworów, pomógł zrozumieć je adeptom reżyserii? Dlaczego, jeśli każdy z inscenizatorów odrobił lekcje z twórczości Becketta, niektórzy nadal poszukują w nich związków ze światem realnym?

Realistycznych dopowiedzeń ustrzegły się – nie stroniąc przy tym od interpretacyjnej inwencji – ciekawe filmy na podstawie Wtedy gdy (reż. Marcin Starosta) i Fragmentu dramatycznego I (reż. Jan Kamiński). Pierwszy podzielił monologi przypisane w tekście głosom A, B i C na sześciu męskich wykonawców. Rytmicznie wypowiadający słowa, abstrakcyjnie poruszający się w przestrzeni (choreografia Sonii Borkowicz) aktorzy zostali ciekawie sfilmowani przez Marcina Wieczorkiewicza, skupiającego się na kadrowaniu detali. Drugi – w typowy dla Becketta sposób – dał szansę wybrzmienia głosom, strumieniom świadomości powracającym w przestrzeni otaczającej postaci w stanie nie-bytu (Wojciech Kalwat, Teresa Kwiatkowska). Obie interpretacje zwracały uwagę na to, co w twórczości autora Końcówki najważniejsze: język, którego brzmienie, melodia i rytm akcentów oraz pauz, powołują specyficzny, odrealniony świat.

Znaczenie języka w Beckettowskim wszechświecie podkreśla także etiuda na podstawie Kołysanki, której tekst prezentowany jest w surrealistycznej rzeczywistości komputerowej animacji (Mateusz Korsak) przypominającej wirtualne światy Krzysztofa Garbaczewskiego. Chociaż jej obraz (postać ludzka zawieszona w przestrzeni wypełnionej przedmiotami codziennego użytku) nie niesie szczególnie interesujących znaczeń, rytm przesterowanego, jakby generowanego przez syntezator mowy głosu Barbary Krasińskiej znakomicie sugeruje zawieszenie w bezczasie zamierającego istnienia. Na szczególnie radykalny gest, który, choć ryzykowny, potwierdził trafność jego interpretacji tego utworu, zdecydował się Jan Jeleński, reżyser Komedii. Choć odbiorca spodziewa się słów padających z prędkością wystrzałów z karabinu maszynowego, w wersji z Planety Beckett historia miłosnego trójkąta rozgrywa się w ciszy. Troje aktorów (Piotr Kaźmierczak, Ewa Szumska i Kornelia Trawkowska) znajduje się w teatrze – którego zdobne detale ukazywane są w kolejnych ujęciach. Możliwa historia nie rozgrywa się tu i teraz. Trwa. W pojedynczych ujęciach trzech twarzy zawieszone zostały wszystkie – teatralne i życiowe – role. Każdy, kto pamięta Komedię (której tekst raczej trudno zapomnieć), odnajdzie w tym krótkim filmie znaki jej dramatycznego potencjału.

Specyficznym przypadkiem interpretacyjnej inwencji okazała się Katastrofa w wersji zaproponowanej przez Karolinę Szczypek. Zajmując się jedynym z teatralnych tekstów Becketta, któremu przypisać można polityczne treści, reżyserka podjęła temat zależności władzy we współczesnym polskim teatrze. Sceny prób, podczas których Monika Roszko i Konrad Cichoń odgrywają postaci dramatycznej jednoaktówki, stopniowo zastępuje dyskusja dotycząca ograniczeń i wpływów, którym poddani zostali realizatorzy projektu, będącego – w założeniach – formą zawodowego wsparcia pozbawionych pracy artystów i ludzi kultury. Narracja rozrasta się w wielopiętrową, metateatralną dyskusją o ekonomicznej, hierarchicznej i instytucjonalnej przemocy, której doświadczają młodzi twórcy wchodzący w przestrzeń instytucji. Cytowany jest głos dyrektora, dopytującego „co (...) tam na tych próbach robicie, co knujecie?”. Pojawia się sugestia nacisków, wywołujących niepokój i rozbijających jednomyślność realizatorów. Na końcu filmu wyświetlona zostaje plansza ze stawkami za wykonaną pracę – dwoje kuratorów miało otrzymać odpowiednio 9700 i 7300 złotych, aktorzy po 1500, reżyserka 1400, a autor zdjęć – 700 złotych. Wynagrodzenia dla montażysty w budżecie nie uwzględniono. Czy ta Katastrofa, której wymowa nie wydaje się ironiczna, jest sprzeciwem przeciwko systemowej przemocy w teatrze polskim? Czy ma charakter dokumentalny? Nie wiem, ale jeśli tak jest – podziwiam odwagę młodych twórców, dostrzegających i ujawniających subtelne naciski oraz geometryczne dysproporcje wynagrodzeń (które sam potrafiłbym chyba uzasadnić).

Wsparcie publicznej instytucji dofinansowaniem z NCK umożliwiło stworzenie kilku ciekawych filmów inspirowanych twórczością Samuela Becketta. Dzięki temu adepci reżyserii mieli szansę pracy z profesjonalnymi aktorami. Aktorzy – po kilku miesiącach przymusowej przerwy – mogli wreszcie zagrać, przy tym zarabiając parę złotych. Parę złotych, proporcjonalnie do potrzeb (czy także włożonej pracy?), otrzymali też kuratorzy. Widzowie zaś – jeśli tylko wykazali się odrobiną wyrozumiałości, śledząc projekcje w małych okienkach domowych ekranów – zobaczyli współczesne interpretacje niełatwej dramaturgii laureata literackiej Nagrody Nobla z roku 1969 (wykonane przez Agnieszkę Misiewicz tłumaczenie całości na polski język migowy oraz podpisy umożliwiły uczestnictwo w wydarzeniu osobom niesłyszącym). Mając nadzieję, że nagrania znów zostaną udostępnione, najlepiej w bardziej przystępnej formie, dziękuję im wszystkim. Po zobaczeniu Planety Beckett powiedzieć mogę z satysfakcją, niczym D w Katastrofie (R – jak reżyser – w polskiej wersji): Good. There's our catastrophe. In the bag. Once more and I'm off (w przekładzie Antoniego Libery: „Dobra. No to mamy naszą katastrofę. Jeszcze raz i już mnie nie ma”). Znów dowiedziałem się czegoś interesującego – o tekstach Becketta i ich widzeniu przez młodych artystów, o równościowym funkcjonowaniu w instytucji kultury, a także o sobie – własnych nawykach i przyzwyczajeniach: Once more and I'm off.

04-11-2020


Teatr Polski w Poznaniu
Samuel Beckett
PLANETA BECKETT
Internetowy projekt teatralny – na podstawie dramatów Samuela Becketta
tłumaczenie i konsultacje: Antoni Libera
kuratorzy: Maja Kleczewska i Łukasz Chotkowski
koordynacja: Paulina Skorupska
produkcja: Jacek Muszkieta
tłumaczenie na polski język migowy (PJM), napisy: Agnieszka Misiewicz

Kołysanka
reżysera: Agata Koszulińska

Końcówka
reżyseria: Karolina Kowalczyk
zdjęcia: Łukasz Nowak
montaż: Marcin Wieczorkiewicz
obsada: Michał Kaleta, Daniel Namiotko

Nie ja
reżyseria: Katarzyna Minkowska (Nie ja),
zdjęcia i edycja: Agata Rucińska
muzyka: Wojciech Frycz
obsada: Alona Szostak

Katastrofa
reżyseria: Karolina Szczypek
twórcy: Wojtek Jastrzębski, Paweł Sablik, Karolina Szczypek, studenci uczelni artystycznych w Polsce
obsada: Monika Roszko, Konrad Cichoń

Wtedy gdy
reżyseria: Marcin Starosta
koncepcja: Sonia Borkowicz, Marcin Starosta
choreografia: Sonia Borkowicz
zdjęcia: Marcin Wieczorkiewicz
montaż: Sonia Borkowicz, Marcin Starosta, Marcin Wieczorkiewicz
obsada: Mariusz Adamski, Piotr B. Dąbrowski, Jakub Papuga, Paweł Siwiak, Andrzej Szubski, Wiesław Zanowicz

Komedia
reżyseria: Jan Jeliński
zdjęcia: Mateusz Nowak
montaż: Mateusz Nowak, Jan Jeliński
obsada: Ewa Szumska, Kornelia Trawkowska, Piotr Kaźmierczak

Fragment dramatyczny I
reżyseria: Jan Kamiński
zdjęcia i montaż: Marcin Wieczorkiewicz
obsada: Teresa Kwiatkowska, Wojciech Kalwat

premiera: 19.10.2020

Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Kultura w Sieci”.

Planeta Beckett, Teatr Polski w Poznaniu

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr Polski w PoznaniuTeatr Polski w Poznaniu

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.