Odbicia

Drganie jednej struny, choreogr. Katarzyna Chmielewska, Magdalena Reiter, Jakub Truszkowski, Teatr Dada von Bzdülöw i Instytutu Mirabelka w Lublanie
aAaAaA
fot. Darja Štravs Tisu

„Tylko odbijając się w oczach, które na nie patrzą, kształty materii nabierają piękna i znaczenia” – czytamy u Stanisława Lema, po twórczość którego w minionym roku teatr sięgał (z oczywistych względów) nadzwyczaj często. Przywołany fragment Astronautów, mówiący o jednym z najistotniejszych wątków w dziełach Lema, bardzo wyraźnie wydaje się korespondować z przedstawieniem Drganie jednej struny, międzynarodowym projektem stworzonym przez Katarzynę Chmielewską, Magdalenę Reiter i Jakuba Truszkowskiego. Nadrzędną bowiem myślą spektaklu inspirowanego Solaris jest konstatacja, iż istota wszystkiego zawiera się w momencie szeroko, wieloznacznie rozumianego spotkania.

A najważniejszą i najtrudniejszą wersją owego spotkania jest konfrontacja z samym/samą sobą, co deklaruje wyraźnie pierwsza scena przedstawienia, w której postać grana przez Jakuba Truszkowskiego okrąża ustawiony w centrum scenicznej przestrzeni ekran. Samotność sytuacji, jej szczególnego rodzaju intymność, zintensyfikowana zostaje poprzez powielenie wędrującej metodycznie figury. Jej odbicie widzimy na ekranie, oglądamy jej wędrujący cień. I póki co – pozostajemy wobec tego aktu całkowicie bezradni, empatyzując niejako z bezsilnością wędrującej postaci, której ruch nie niesie ze sobą nic poza wysiłkiem. Tak nam się przynajmniej wydaje.

Szalenie istotną warstwą przedstawienia Chmielewskiej, Reiter i Truszkowskiego jest jego scenografia, zaprojektowana przez Ateja Tuttę, który odpowiada tutaj również za reżyserię świateł i wideo. Konstrukcja Tutty to wspomniany już ekran, usytuowany w centralnej części sceny, połączony ściśle z systemem kamer i świateł. Dzięki niemu teatralne terytorium nabiera ambiwalentnego charakteru. Z jednej strony reprodukujący obraz system poszerza sceniczną przestrzeń, nadaje jej niepokojącej i nieprzewidywalnej głębi. Z drugiej jednak strony owa (kompulsywna niemal) wizualna nadproduktywność w swoisty sposób zbliża do siebie wszystkie obiekty, podważając niejako ich osobiste przestrzenie, które w opresyjny niemal sposób zaczynają przenikać się wzajemnie i przekraczać. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż tak pomyślana przestrzeń scenograficzna w szczególny sposób traktuje „czwartą ścianę”. Oko kamery filmuje także i nas, oglądamy samych siebie na ekranie – zamaskowanych, niemych i nieruchomych. Wplecionych intensywnie w uruchamiany tu (wszech)świat, a zarazem wyraźnie wobec niego odrębnych, pozbawionych jakiegokolwiek wpływu na bieżące zdarzenia.

Kiedy do postaci granej przez Truszkowskiego dołączają dwie kolejne, w wykonaniu Chmielewskiej i Reiter, sceniczną przestrzeń zapełnia szczelnie system skomplikowanych choreograficznie znaków – misternie odbijających i powielających poszczególne gesty czy ruchy. Cała trójka zdaje się być częścią jakiegoś nadrzędnego mechanizmu czy porządku, którego istotą jest przede wszystkim ciągły ruch, ruch przetwarzający niejako przeszłość i przyszłość jednocześnie. W każdym bowiem układzie odnajdziemy powidoki tego, co już się wydarzyło, ale i zapowiedź tego, co zobaczymy za moment. Oparta na kontakcie dłoni i ramion struktura choreograficzna pełna jest układów synchronicznych, realizowanych jednakże nie tylko na żywym planie, ale i z udziałem filmowych czy świetlnych projekcji. Dramaturgia Roka Bozovičara zakłada nieustanne napięcie między każdą z postaci – Drganie… pozbawione jest momentów stricte żywiołowych, szybkich, a całe natężenie emocji rodzi się tutaj za pomocą krótkich, czasem nawet wykonanych jakby mimochodem gestów, które jednak widziane z perspektywy całego „systemu” budują pole pobrzmiewające mocno odczuwalną, przejmującą energią. Odrębnym planem zdarzeń jest z pewnością znakomita muzyka Radosława Dudy, która, podobnie jak monochromatyczne, minimalistyczne kostiumy Jeleny Proković mocno korespondują z historią filmowych adaptacji dzieła Lema, które, chcąc nie chcąc, są tutaj także jednym z potencjalnych (i istotnych) kontekstów interpretacyjnych.

Twórczynie i twórcy przedstawienia deklarują wyraźnie, iż ich intencją nie było przeniesienie na scenę Solaris, a jedynie zastanowienie się nad pewnymi wątkami zawartymi w tej niezwykłej, najsłynniejszej bodaj w twórczości Lema powieści. „Obserwujemy ciała i ich różnorodny język w nieznanych dla nich sytuacjach, operujące w przestrzeni, która narzuca im swoje zasady. Ontologia nie jest więc z góry znana, jej współrzędne nie są nigdzie wprost zapisane, lecz stale wyznaczane i wyrażane przez trajektorie wędrówki ruchu ciał. To niekontrolowany ruch, rozsynchronizowane duety, poszukiwanie kontaktu określonego przez zewnętrzność, nieoczekiwane punkty zbieżne i asynchroniczne osie czasu, które prowadzą ciała obok siebie lub coraz bliżej i bliżej” – czytamy w programie do przedstawienia, w którym zapisane jest również fundamentalne dla wszystkich scenicznych zdarzeń pytanie: czy spotkanie jest nieuniknione? Przedstawienie Chmielewskiej, Reiter i Truszkowskiego zdaje się skłaniać do twierdzenia, że tak. Spotkanie jest nieuchronne, nie zawsze ma ono jednak wymiar dostępny naszym narzędziom poznawczym. Choć twórczynie i twórcy dość mocno podkreślają dystans między swoim teatralnym dziełem a literackim oryginałem Lema, to jednak wśród scenicznych zdarzeń odnajdziemy sporo fragmentów, skrawków, które przywołują fascynującą opowieść o trójce kosmonautów i nieodgadnionym „oceanie”. W gdańskim przedstawieniu mamy bowiem do czynienia z tą samą poznawczą bezradnością, która stanowi fundament Solaris. W konfrontacji z wszechświatem wszystkie postaci zmuszone są „złożyć broń”, ich możliwości intelektualne i emocjonalne nie są bowiem adekwatne wobec tego, z czym mierzą się w momencie konfrontacji z kosmiczną wszechrzeczą. Na scenie daje to efekt mrożąco wręcz niepokojący, ale i zaskakująco piękny. Zachwycający, ale i pełen mroku.

Gdańskie przedstawienie powstało jako koprodukcja Teatru Dada von Bzdülöw i Instytutu Mirabelka w Lublanie. Instytut działa od 2013 roku w obszarze sztuk performatywnych i edukacji tanecznej w Słowenii; współpracuje zarówno ze słoweńskimi jak i zagranicznymi partnerami i koproducentami przy realizacji spektakli, a także przy organizacji Festiwalu Tańca Vibra i warsztatów w Lublanie. Ta współpraca zaowocowała przedstawieniem niezwykle precyzyjnym i misternym w każdej ze swoich płaszczyzn – od choreografii po muzykę. Nie bez znaczenia dla całości jest fakt, iż Katarzyna Chmielewska, Magdalena Reiter i Jakub Truszkowski to twórczynie i twórca o potężnym artystycznym doświadczeniu i talencie, stąd też ich sceniczna praca w Drganiu… charakteryzuje się pewnością, lekkością, umiejętnością prowadzenia zespołowej współpracy. W efekcie otrzymujemy godzinne przedstawienie pozbawione słabszych momentów czy interpretacyjnej niepewności. Drganie jednej struny to wieloznaczna, fascynująca ruchowo i wizualnie opowieść o jednym z fundamentalnych (nie tylko)ludzkich doświadczeń. Finalna refleksja na pewno skłania do dalszej dyskusji, zwłaszcza w kontekście bezkompromisowej, radykalnej myśli Lema. Spotkanie samo w sobie, jako akt wyabstrahowany z celów i planów, posiada nieocenioną wartość. O tym przekonuje samotna wędrówka granej przez Jakuba Truszkowskiego postaci, która to podróż jest dla przedstawienia swoistą klamrą znaczeniową. To, co najważniejsze – kształt i znaczenia – rodzi się w odbiciu. Choćby tym, które ma miejsce w obrębie samotnego, zawieszonego w kosmicznej magmie „ja”.

25-02-2022

Teatr Dada von Bzdülöw i Instytutu Mirabelka w Lublanie
Drganie jednej struny
choreografia i taniec: Katarzyna Chmielewska, Magdalena Reiter, Jakub Truszkowski
wideo, scenografia, reżyseria świateł: Atej Tutta
muzyka: Radosław Duda
dramaturgia: Rok Bozovicar
kostiumy: Jelena Prokovic
premiera polska: 18.12.2021

Drganie jednej struny, choreogr. Katarzyna Chmielewska, Magdalena Reiter, Jakub Truszkowski, Teatr Dada von Bzdülöw i Instytutu Mirabelka w Lublanie
Drganie jednej struny, choreogr. Katarzyna Chmielewska, Magdalena Reiter, Jakub Truszkowski, Teatr Dada von Bzdülöw i Instytutu Mirabelka w Lublanie

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr Dada von BzdülöwTeatr Dada von Bzdülöw

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.