Klechdy familijne

Baśń o pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezarze, reż. Bartosz Turzyński, Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy
aAaAaA
fot. Karol Budrewicz

Zawsze uważałem, że teatr jest wyjątkową przestrzenią eksperymentowania. Chociażby w dziedzinie nowych sposobów na zjednanie sobie widza. Stwierdzam jednak z niejakim zaskoczeniem, że bodajże po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się zostać „skorumpowanym” dzięki… programowi do spektaklu. Nieraz rzecz jasna podziwiałem wybrane parametry tej szczególnej „literatury”: jakość wydania, objętość, ilość zdjęć, montaż i wybór tekstów czy styl autorski. Nie będę więc narzekał, kreatywności na tym polu nie brak, chociaż na zniechęcające wpadki natrafia się znacznie częściej niż na prawdziwe perły.

Byłem zachwycony i podekscytowany, dostawszy do rąk grę planszową do najnowszego spektaklu Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Dokładnie – grę planszową. Taką postać przybrał dodatek do Baśni o pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezarze w adaptacji i reżyserii Bartosza Turzyńskiego. Wszystkie elementy są tu na miejscu: rozkładana plansza, dokładnie opisane zasady rozgrywki, jasno określony cel. Należy jedynie zadbać o pionki, którymi, jak podpowiadają twórcy, mogą się stać: „ulubiony żołnierzyk, ludzik lego, kapsel, moneta, żeton, nakrętka po ulubionym napoju”. Kostki do gry natomiast zapewniał teatr. Są duże i drewniane. Zamiast szóstki wypalone na nich zostało szyld-logo teatru: jeździec skaczący na skleconej z kilku desek konstrukcji, która, dzięki skrótowi teatralnemu, zamienia się w rumaka. Podpis otaczający kółkiem tego „kowboja” głosi: „Teatr Modrzejewskiej – gramy dla Was”. Wielce mi się podoba to określenie „dla was”. Przede wszystkim ujęło mnie swoją inkluzywnością. „Dla was”, czyli faktycznie dla wszystkich mieszkańców i gości Legnicy. Wśród których, jak nietrudno się domyślić, zdarzają się dzieci i ich rodzice. Do tej szczególnej grupy widzów postanowiono zaadresować kolejne teatralne dzieło, śmiało zaznaczając na plakacie klasyfikację gatunkową: spektakl familijny.

Pierwszym pomysłem Turzyńskiego stało się spięcie baśni Leśmiana ze zbioru Klechdy sezamowe w klamrę bajki, którą czyta swojej córeczce zbudzony w środku nocy ojciec. W ten nieskomplikowany sposób wprowadzono w świat przedstawiony narratora, jak się okaże, sprawnie funkcjonującego zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz (współ)opowiadanej historii.

Daleko, daleko, za górą, za rzeką, za zielonym borem, za modrym jeziorem, w pobliżu rozstaju, w sąsiedztwie ruczaju stał niegdyś pałac, a obok pałacu — ogród, a obok ogrodu — droga… Język rodzica, marzącego o powrocie do ciepłego łóżka, szybko zaczyna się plątać. Słowa tańczą i skaczą, zamieniając się w ciche pomrukiwanie pod nosem. Głowa powoli opada. Sen, zwyciężywszy, wydaje tryumfalną fanfarę chrapu. Jednak czekająca na dalszy ciąg córka nie spieszy się budzić tatusia. Wstaje. Przygląda się trzem wielkim ekranom w głębi sceny, jakby oceniała pełnię możliwości tych płócien, i zaczyna śmiało przelewać na nie własną wyobraźnię, zamieniając ją na linie i kreski. Ekrany posłusznie wypełniają się czarno-białymi animacjami i ilustracjami Mariusza Wolańskiego, unaoczniając wspomniane przed chwilą ogrody, jeziora, bór i pałac. Córka zaś, poprzez sam akt twórczy, zamienia się w Parysadę. Metamorfoza ta wydaje się zupełnie naturalna, jako że wcześniej dziewczynka przyznała się, że w pełni rozumie, jak to jest być piękną na tyle, żeby samemu zawsze dziwić się swojej urodzie.

Dowiadujemy się, że Parysada mieszka w domu z dwoma braćmi: Bachmanem i Perwicem, którzy kochają ją nad życie. Wśród „sukien złotych, srebrnych, błękitnych, zielonych, purpurowych i pstrokatych” prowadzi życie na tyle beztroskie, że nie wie nawet, „jak to trzeba oczami mrugać, żeby z nich łzy wytrysły”. Pewnego jednak dnia dowiaduje się od napotkanego grzybka-karzełka, że prawdziwego szczęścia nie zazna, zanim nie posiądzie trzech dziwów: dębu-samograja, strugi-złotosmugi i najważniejszego z nich – tytułowego ptaka Bulbulezara. Od tej pory dręczona nagłymi atakami żądzy posiadania dziewczynka dosłownie nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Jej braciom nie pozostaje więc nic innego, jak wyruszyć w niebezpieczną podróż „drogą zaklętą, sennym zielem porośniętą, pełną ciszy i milczenia, i dziwnego przeznaczenia”.

Podążając za historią i jej bohaterami, Turzyński śmiało krzyżuje teatr wyobraźni i teatr cieni. Aktorzy poruszają się po pustej scenie, wypełniając przestrzeń ruchem i gestem. Chowając się za centralnym parawanem-ekranem, bawią się perspektywą, wyolbrzymiając i zmniejszając postacie, co wygląda zupełnie naturalnie w tym bajecznym świecie. Mając na uwadze perskie korzenie oryginału, Małgorzata Bulanda wprowadza w kostiumy postaci wyraźne nutki orientalne. Chociaż odważnych, nieco głupawych i infantylnych braci woli, niejako wbrew przyjętej estetyce, ubrać w steampunkowy rynsztunek. Wschodem pobrzmiewa muzyka polskiej grupy etno-jazzowej Lautari. Znalazło się w przedstawieniu miejsce i dla kilku piosenek. I tu jak w baśni, o ile Parysada poradziła sobie z wyzwaniem, to obaj bracia w wykonaniu Bartosza Bulandy i Roberta Gulaczyka zdecydowanie polegli. Fałszowali strasznie, lecz na szczęście na swój sposób uroczo, jakby wpisując tę wokalną nieporadność w charakterystykę swych postaci. Świetnym jazzowym ukoronowaniem poczynań na tym polu stała się piosenka Bulbulezara w wykonaniu Ewy Galusińskiej, nieco rekompensująca tym mało zachwycający kostium tytułowego ptaka, który „skrzydła ma pawie, szyję – łabędzią, dziób – bociani, pazury – sępie, a oczy jaskółcze”. 


Morał bajki wydaje się oczywisty: z grzybkami należy być ostrożnym. Zwłaszcza gdy zaczynają cię zagadywać. A już na poważnie – szkoda mi było, że pięknemu przesłaniu tej opowieści nie pozwolono wybrzmieć w całej pełni. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Przyspieszając końcówkę, oryginał Leśmiana zubożono o archetypiczny powrót bohatera z nagrodą. Dlatego niełatwo jest uwierzyć w głęboką wewnętrzną przemianę, ku której cyklicznym bajkowym rytmem prowadzić miała cała konstrukcja dramaturgiczna. Wynika ona z wewnętrznej logiki historii i łatwa jest do przewidzenia, lecz brakuje jej oparcia w świecie spektaklu. Aktorzy oszczędzają swych bohaterów, w czym chętnie pomaga im reżyser, znacząco łagodząc traumatyczne fragmenty opowieści. Nic tu, w tym obrócenie się braci w posągi, nie grozi ostatecznością. We wszystkim, jak w na różne sposoby powtarzanej scenie galopowania na wyimaginowanym koniu, znajdziemy spory ładunek zabawy. Wycięto scenę pochówku starego derwisza. W żart obrócona została przerażająca w istocie „żądza posiadania”, którą Parysada faktycznie stawia ponad miłością do braci. Jedynie Góra-Cmentarnica, której wizualizacja uzupełniona została sztucznym dymem oraz ruchem „kamiennych dziwolągów” zainstalowanych na obrotowej scenie, wygląda naprawdę mrocznie. Niepokojąco prezentowały się też „niewidzialne strachy”. Jednak czar tych postaci, u Leśmiana nazwanych Szeptem, Wrzaskiem i Dechem, prysnął, kiedy reżyser postanowił włożyć w ręce jednej z trzech ubranych w dziwne stroje aktorek karykaturalnego pancerfausta.


Mam nadzieję, że młodzi widzowie czy może chociażby ich rodzice wyłapią głębię przesłania tej baśni. Zrozumieją, jaką cenę tak naprawdę Parysada miała zapłacić i dlaczego. Że śmiech jest tylko częścią prawdy o świecie, pełnia człowieczeństwa wymaga przelania łez, a piękno niemożliwe jest bez szpetoty. Niech spektakl stanie się okazją, żeby przynajmniej spróbować porozmawiać ze swym dzieckiem na te jakże skomplikowane, lecz ważne tematy. Z pewnością pomoże w tym wspomniany program w postaci gry planszowej. Dzięki niej w rodzinnym kręgu można ponownie wrócić do zagadki Bulbulezara. Rzucić kostką i wyruszyć w podróż po prawdziwe skarby.

09-05-2018

Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy
Bolesław Leśmian
Baśń o pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezarze
adaptacja i reżyseria: Bartosz Turzyński
ilustracje i animacje: Mariusz Wolański
kostiumy: Małgorzata Bulanda
muzyka: Lautari
choreografia: Katarzyna Kostrzewa
obsada: Gabriela Fabian, Ewa Galusińska, Małgorzata Patryn, Anita Poddębniak, Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Bartosz Bulanda, Robert Gulaczyk, Bartosz Turzyński / Mateusz Krzyk
premiera: 03.03.2018

Baśń o pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezarze, reż. Bartosz Turzyński
Baśń o pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezarze, reż. Bartosz Turzyński, Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w LegnicyTeatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.