Dwa razy Czechow
Dokładnie dwie dekady lat temu na scenie katowickiego Teatru Korez odbyła się premiera dwóch jednoaktówek Czechowa – Niedźwiedzia i Oświadczyn. Spektakl wyreżyserowany przez Macieja Ferlaka okazał się wówczas hitem i przez długi czas działał jak magnes na śląską publiczność. Nic dziwnego, że twórcy Teatru Korez postanowili raz jeszcze przetestować siłę Czechowowskiego humoru.
Swoje jednoaktówki sam Czechow określał mianem scenicznych żartów – tym, co decyduje o ich popularności, jest bowiem przede wszystkim komizm, zręcznie wpleciony w codzienne życie i perypetie bohaterów. Niedźwiedź i Oświadczyny należą do grona najchętniej granych miniatur scenicznych autora – utwory te powstały pod koniec lat 80. XIX wieku, jeszcze przed premierą dramatów takich jak Trzy siostry czy Wiśniowy sad. Obie jednoaktówki rozpisane zostały jedynie na trzy postaci, a do tego łączy je podobny wątek tematyczny – są nim odbywające się w atmosferze konfliktu oświadczyny. Te podobieństwa w zakresie formy, a częściowo także i treści, sprawiają, że oba krótkie dramaty w scenicznych realizacjach są często zestawiane ze sobą. Połączył je także Maciej Ferlak, kiedy w 1996 roku wraz z aktorami Teatru Korez po raz pierwszy zdecydował się wystawić spektakl Niedźwiedź. Oświadczyny. O jego sukcesie zadecydowała wówczas w dużej mierze obsada aktorska. W główne role wcielali się Mirosław Neinert, Elżbieta Okupska, Piotr Warszawski i Bogdan Kalus – aktorzy specjalizujący się w gatunkach komediowych. Po dwudziestu latach jednoaktówki Czechowa powróciły na scenę Korezu – w tej samej reżyserii, ale w odświeżonej koncepcji inscenizacyjnej i nowym składzie wykonawczym. Z poprzedniej obsady pozostał jedynie Neinert, do którego dołączyli Katarzyna Tlałka i Robert Talarczyk.
Składający się z dwóch części spektakl rozpoczyna Niedźwiedź – krótka opowieść o uczuciu, które rodzi się z konfliktu. Znajdujący się w finansowych tarapatach Grigorij Smirnow (Mirosław Neinert) zjawia się w domu wdowy Heleny Popowej (Katarzyna Tlałka), aby odzyskać dług, który jeszcze przed śmiercią zaciągnął u niego małżonek Popowej. Pogrążona w żałobie kobieta od roku nie wychodzi z domu i z nikim się nie spotyka – zjawienie się natrętnego Smirnowa domagającego się natychmiastowej spłaty zadłużenia tym bardziej wywołuje w niej gniew. Popowa wyrzuca intruza, ale uparty Smirnow nie zamierza opuścić posiadłości, dopóki należność nie zostanie uregulowana. Nie pomagają też groźby Łuki (Robert Talarczyk) – wiernego lokaja pani domu. Rozpoczyna się gwałtowna awantura, pełna krzyków i wzajemnych impertynencji. Kiedy Popowa nazywa Smirnowa niedźwiedziem, ten wyzywa ją na pojedynek. Ku jego zaskoczeniu wdowa ani myśli się bać: „Ach, z jaką rozkoszą wpakuję kulę w to miedziane czoło!” – rzuci i prędko pospieszy po wiszące na ścianie pistolety. Katastrofy udaje się uniknąć w ostatnim momencie, kiedy porywczy Smirnow uświadamia sobie, że w istocie bardzo pociąga go brawura i temperament kobiety.
Neinert i Tlałka tworzą w Niedźwiedziu bardzo zgrany, wzajemnie napędzający się duet. Oboje grają energetycznie, wyraziście, ale też bez zbędnej emfazy. Z jednej strony zręcznie posługują się zestawem gestów i póz charakterystycznych dla epoki, z drugiej zaś co jakiś czas przełamują tę naturalistyczną konwencję, zwracając się bardziej w stronę widza. Pole ich działań wyznacza przestrzeń niewielkiego, zaaranżowanego na scenie salonu – to w nim toczy się główna część akcji: najpierw spór, a następnie zaskakujące pojednanie. Za cienką, prześwitującą kotarką rozciąga się jeszcze jedna, mniejsza przestrzeń – to pokój Popowej, w którym jeszcze w pierwszej scenie skrywa się ona przed światem i z której próbuje wywabić ją poczciwy lokaj Łuka. Choć służący Popowej jest w tej historii postacią drugoplanową, to jednak kreujący tę postać Robert Talarczyk ma swój istotny wkład w akcję sceniczną – swym pojawianiem się co jakiś czas rozładowuje narastające napięcie. Jego bezpretensjonalność i prostota stanowią doskonały kontrast dla ścierających się – przede wszystkim na płaszczyźnie intelektualnej – Popowej i Smirnowa.
Po finale Niedźwiedzia i krótkiej przerwie cała trójka raz jeszcze pojawia się na scenie – tym razem w nowych rolach i nieco zmienionych dekoracjach. Rozpoczynają się Oświadczyny. Robert Talarczyk pojawia się we fraku, Katarzyna Tlałka w fartuchu i z rozwianymi włosami, zaś Mirosław Neinert w piżamie i wystawnym „szlafroku”. Znając tekst Czechowa, nietrudno odgadnąć, kto jest kim w tej nowej konfiguracji. Tym razem to Talarczyk jako Iwan Łomow jest postacią przychodzącą z zewnątrz. W przeciwieństwie do gwałtownego i bezceremonialnego Smirnowa nadwrażliwy Łomow pojawia się w domu Czubukowa (Neinert) z zamiarem nie tylko pokojowym, ale i matrymonialnym. Łomow pragnie oświadczyć się pannie Natalii (Tlałka), ale jak wiemy, jego plan krzyżuje niespodziewanie sprawa Wołowych Łączek oraz myśliwskich psów: Zabija i Zagraja. Ten słynny spór między Natalią a Łomowem o to, do kogo należą owe Wołowe Łączki oraz czyj pies jest lepszy, jest bez wątpienia najistotniejszą i najzabawniejszą częścią jednoaktówki Czechowa – pod warunkiem, że zagra się go naturalnie i bez przerysowania. Z tym jest już trudniej, bowiem obie strony sporu – Natalia i Łomow – to przeciwstawne sobie charaktery. Ona wybuchowa, trochę nieokrzesana, on – zlękniony i zmanierowany hipochondryk.
W katowickiej inscenizacji Oświadczyn Tlałka i Talarczyk trochę przedobrzyli – tak mocno starali się wyeksponować cechy typologiczne swych bohaterów, że po pewnym czasie przestały one śmieszyć, stając się jedynie konwencjonalną manierą gry. Zarówno nerwowe triki Talarczyka jako Łomowa, jak i wybuchy złości oraz obfite popijanie panny Natalii wypadają jakoś sztucznie i mechanicznie – daleko odbiegając od udanych kreacji stworzonych przez tych samych aktorów w Niedźwiedziu. Swobodny i do końca naturalny na scenie pozostaje jedynie Neinert jako ojciec panny Natalii. Aktor przekonująco ukazał nie tylko roztargnienie swego bohatera, ale i jego szczególnie bezstresowy stosunek do rzeczywistości. Właściwie to snujący się w szlafroku i bamboszach Czubukow Neinerta oraz jego bezpretensjonalne „serdeńko” ratują katowickie Oświadczyny, dodając im lekkości i komizmu.
Z ukazanych tu dwóch par, którym konflikt toruje drogę do zaślubin, zdecydowanie lepiej wypadają więc Popowa i Smirnow z Niedźwiedzia. Przede wszystkim dlatego, że grający ich aktorzy od początku do końca utrzymują odpowiednią temperaturę spektaklu, nie pozwalając widzowi na chwilowe chociażby wyjście poza sceniczną rzeczywistość. Tego polotu i fantazji zabrakło w moim odczuciu Oświadczynom, które – mimo większego potencjału – nie uruchomiły w pełni owego komediowego żywiołu kryjącego się w jednoaktówce Czechowa.
1-04-2016
Teatr Korez w Katowicach
Antoni Czechow
Niedźwiedź. Oświadczyny
przekład: Jerzy Wyszomirski, Artur Sandauer
reżyseria: Maciej Ferlak
obsada: Katarzyna Tlałka, Mirosław Neinert, Robert Talarczyk
premiera: 8.02.2016
Oglądasz zdjęcie 4 z 5
Powiązane Teatry
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.