Co z tym dziedzictwem?

Oda do radości, reż. Wojtek Ziemilski, Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie
aAaAaA
fot. Alicja Szulc

Czy można uwolnić się od tego, co zapisane w genach? W jakim stopniu nasze ciała przechowują pamięć o przodkach? W swym najnowszym spektaklu Wojtek Ziemilski wraz z grupą aktorów badają fenomen dziedzictwa – tego kultywowanego i odrzucanego, prywatnego i narodowego, tego związanego z wyglądem, jak również tego, dotyczącego charakteru i zachowań społecznych.

Oda do radości, wystawiona na kameralnej scenie Teatru Studio w Warszawie, rozpoczyna się od długiej, niemej sceny, w której jeden z aktorów układa na stole duży stos nieprzydatnych przedmiotów – starych, zużytych, sprawiających wrażenie przypadkowych i niepowiązanych ze sobą. Są wśród nich koń na kiju, błyszczące koło hula-hop, szkielet, stare ubrania, krzesło, odrapana rama obrazu czy zużyty parasol. Mateusz Smoliński z niezwykłą precyzją i skupieniem układa z tych obiektów swoistą mozaikę dziedzictwa – symboliczny zbiór tego, co przechowujemy, w bardziej lub mniej świadomy sposób. Przechowujemy w sobie, obok siebie czy też w kolektywnej przestrzeni społecznej. Dziedzictwo w spektaklu Ziemilskiego jest bowiem rozumiane bardzo szeroko – w wymiarze prywatnym, narodowym, rasowym, etnicznym i kulturowym. Instalacja złożona z obiektów odsyła też do dziedzictwa artystycznego, a konkretnie teatralnego. Okazuje się bowiem, że wszystkie elementy wykorzystane w scenograficznych kompozycjach Wojtka Pustoły pochodzą z innych przedstawień Teatru Studio – tych, które już zdjęto z afisza, tych, które odeszły w niepamięć bądź pozostały jedynie w wyrywkowych wspomnieniach widzów. Przypadkowe przedmioty to zatem teatralne „resztki”, fragmenty dawnych dekoracji zespolone w całość. W istocie, jak przekonują twórcy spektaklu, nasza tożsamość też jest rodzajem mozaiki – wszyscy bowiem składamy się „z czegoś”. Są to mniej lub bardziej lubiane przez nas elementy, które w dużej mierze decydują o tym, kim jesteśmy.

Oda do radości to zatem podróż ku korzeniom – spektakl o grzebaniu w dalekiej przeszłości i wyczytywaniu z niej własnej tożsamości. Sam tytuł przywodzi na myśl wielką wspólnotę, której jesteśmy częścią – wspólnotę ludzkości. Jak pisze w programie Wojtek Ziemiński: „Oda do radości Beethovena jest dziedzictwem konieczności. Jest składaniem się w ofierze ciągłości. (…) Kultura w tym świecie jest odkrywaniem siebie jako dalszego ciągu, wcale nie świadomego, nie racjonalnego i nie światłego”. Na scenie czwórka aktorów rozlicza się więc z własnym dziedzictwem w wymiarze prywatnym i kulturowym. Ich monologi w dużej mierze mają charakter improwizacji, w których główną rolę odgrywa ciało. To właśnie ciało jest miejscem zapisu naszej historii oraz historii naszych przodków – staje się pośrednikiem między przeszłością i teraźniejszością. Mateusz Smoliński opowiada o pozycji, w której zasypia – dokładnie takiej samej, w jakiej robi to jego ojciec. Monika Świtaj po rodzicach odziedziczyła paznokcie – patrząc na nie komunikuje się z matką i ojcem, choć fizycznie nie ma ich obok. Anna Dzieduszycka mówi o odziedziczonych zębach i herbie własnego rodu, a Daniel Dobosz zastanawia się, czy w ogóle coś odziedziczył. Te osobiste wyznania – rozbrajająco szczere, intymne, czasem naiwne bądź ironiczne – uzupełnia refleksja nad istotą dziedzictwa rozumianego w kontekście kulturowym. „Wobec dziedzictwa wszyscy jesteśmy równi” – pada ze sceny. Ale czy rzeczywiście?

Już pierwsze opowieści wskazują na duży kłopot bohaterów spektaklu z rodzinną i kulturową masą spadkową. Z jednej strony przynależność etniczna, narodowa, klasowa czy środowiskowa gwarantuje pokoleniową i historyczną ciągłość – umiejscawia nasze ciało wobec innych ciał, społeczności i grup kulturowych. Z drugiej jednak strony w dużym stopniu może determinować nasze wybory życiowe, a czasem też zawężać perspektywę oglądu świata. Być może dlatego od dziedzictwa często uciekamy – mamy problem z przyjęciem go takim, jakie jest; bądź po prostu nie chcemy uczestniczyć w procesie podtrzymywania dziejowej czy rodzinnej ciągłości. No bo czym w zasadzie jest owa ciągłość i czy w jakiś sposób pomaga nam w przezwyciężaniu codziennych trudności? Anna Dzieduszycka rozważania na ten temat prowadzi w osobliwym przebraniu, składającym się z elementów jej rodowego herbu: żółto-niebieskiej szaty i złotej korony przyozdobionej pawimi piórami. Barwy herbu korespondują też z symbolami Unii Europejskiej, co sprawia, że monolog aktorki zyskuje od razu podwójny sens: po pierwsze odsyła do pytania o to, czy kwestia (szlacheckiego) pochodzenia w XXI wieku w ogóle coś znaczy; po drugie weryfikuje nasze wyobrażenia o wspólnocie, do której odsyła powracająca jako muzyczny leitmotiv tytułowa Oda do radości.

Dziedzictwo może być też związane z traumą – postpamięć, a zatem pamięć odziedziczona, w określony sposób kształtuje naszą tożsamość. „Czy ktoś zna kogoś bez traumatycznej historii?” – pyta Monika Świtaj w swoim przejmującym monologu na temat widm przeszłości. Wątek traumy powraca też w finałowym „wybuchu” Daniela Dobosza, który na przykładzie wojny Rosji z Ukrainą pokazuje, że skłonność do agresji też może być dziedziczna.

Oda do radości Wojtka Ziemilskiego to bardzo pojemna, a momentami dość przewrotna gra z różnymi formami dziedzictwa. Od pojmowania go w sposób osobisty i rodzinny przechodzimy do dziedziczenia kulturowego i społecznego jako procesów zapewniających ciągłość i trwałość narodów. Temat dziedzictwa materialnego i artystycznego najpełniej objawia się z kolei w scenie zatytułowanej „Meble z Oxfordu”, obnażającej nasz pociąg i jednocześnie awersję do starych rzeczy. W sposób najbardziej dosłowny kwestii dziedziczenia dotykają sceny, w których aktorzy prezentują widzom wyniki swoich własnych badań genetycznych. Jak sami przyznają, były one dość dużym zaskoczeniem – i to bynajmniej nie z powodu odkrycia nowych, egzotycznych źródeł swego pochodzenia. Wręcz przeciwnie, jednoznaczność tych wyników jeszcze bardziej zdaje się potwierdzać sygnalizowane w pierwszej części przedstawienia przypuszczenie, że przed dziedzictwem uciec się nie da.

13-07-2022

Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie
Oda do radości
tekst i reżyseria: Wojtek Ziemilski
koncepcja: Wojtek Ziemilski, Wojtek Pustoła
dramaturgia: Sodja Zupanc Lotker
scenariusz: na podstawie improwizacji aktorskich i autorskich tekstów reżysera
scenografia: Wojtek Pustoła
kostiumy: Dasha Filshyna
muzyka: Igor Nikiforow
obsada: Daniel Dobosz, Anna Dzieduszycka, Mateusz Smoliński, Monika Świtaj
premiera: 22.04.2022

Oda do radości, reż. Wojtek Ziemilski, Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie
Oda do radości, reż. Wojtek Ziemilski, Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

STUDIO Teatrgaleria

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.