Bulwarówka w Jaraczu

Kasta la vista, reż. Jacek Bończyk, Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi
aAaAaA
fot. Paweł Sulej

Pamiętam, jak ponad dekadę temu pracująca nad polską prapremierą sztuki Kasta la vista Ewelina Pietrowiak opowiadała, że sytuacja głównego bohatera dramatu Sébastiena Thiéry pokrewna jest sytuacji Kafkowskiego Józefa K. Jakby usprawiedliwiając się, że reżyseruje bulwarówkę, doskonale przy tym wiedząc, że w Polsce mniej się obrywa za absurdalną interpretację, niż za sięgnięcie po tekst napisany wyłącznie po to, by śmieszył. Tymczasem nie mam wątpliwości, że dla kogoś, kto rozczytuje się w Procesie, Kasta la vista będzie udręką. I na odwrót: jak ktoś się śmieje z dowcipów Sébastiena Thiéry, to naprawdę nie sięga w wolnych chwilach po Kafkę.

W internetowym slangu nazywa się to chyba „pozycjonowaniem” – trafianie z odpowiednim produktem do odpowiedniego widza. Kasta la vista spozycjonowana jest na półce z napisem „żarciki”. Klient, który przyszedł do bankowej placówki wypłacić pieniądze, zostaje w niej zamknięty, bo według nowego, indyjskiego właściciela banku, za bardzo się dorobił, wykonując zbyt odległy od rodzinnych tradycji zawód. Krótko mówiąc, samowolnie zmienił kastę. Klient łapie się za głowę i argumentuje, że zachodnią normą społeczną jest właśnie bogacenie się, ale kasjer i Barbara, szefowa oddziału, okazują się lojalnymi służbistami. To w Bombaju podejmą decyzję o dalszych losach Bogu ducha winnego agenta nieruchomości, który zamienił Białystok na Warszawę: albo odda wszystko, co ma, albo wyląduje w celi pod placówką. I tu – uwaga! – spojler. Wszystko okaże się żartem kasjera i Barbary, co jednak nie zmieni faktu, że zastraszony Klient sceduje na bank to, co posiada.

Piszę, jak wszystko się skończy, nie dlatego, by pozbawić Jaracza widzów lub zepsuć komuś zabawę, ale po to, by dobrze spozycjonować spektakl w reżyserii Jacka Bończyka. Komedyjek, jak ta napisana przez Sébastiena Thiéry, nie wystawia się i nie ogląda dlatego, że ich fabuła trzyma w napięciu, albo – tym bardziej – mówi coś o świecie: jak już się człowiek na tym śmieje, to z pełną świadomością nieprawdopodobieństwa (a więc i braku logiki) sytuacji. Śmiech w takich spektaklach jest tym bardziej bezkarny, im silniej zakotwiczony jest w chwilowości zdarzenia: w scenicznym gagu i dialogowym żarcie; ale nie w meandrach fabuły, odległej od Kafkowskiego Procesu nawet nie tak samo, jak Białystok od Warszawy, ale jak Łódź od Bombaju.

Największą więc zaletą tej inscenizacji jest fakt, że nikt tu nie sili się na poszukiwanie drugiego dna. Że nie ma tu literackich peregrynacji, na które gotowa była wyruszyć Ewelina Pietrowiak (przepraszam ją, że tak bardzo chwyciłem się niesfornej deklaracji). Że nie ma opowieści o okrucieństwie globalnego kapitalizmu i korporacyjnym wyzysku. Jest sto minut opowieści nie na serio, najsprawniejszej w wykonaniu Mariusza Witkowskiego, grającego uwięzionego w placówce nieszczęśnika.

Żarty pisze się tu na grubo. Jest więc etiudka o homoseksualnym podrywie (pracownik banku przystawia się do Klienta), jest etiudka o tłumionej damskiej chuci (do Klienta przystawia się Barbara), uśmieszki z Białegostoku i dowcipasy z ludzi starszych, co piszę i tym razem w celu właściwego spozycjonowania spektaklu. Wszystko, oczywiście, wzięte w nawias nieprawdopodobieństwa i zdemaskowanego scenicznego żartu, ale i tak sugerowałbym czytelnikom Kafki pozostanie w domu i lekturę Procesu.

Teatrowi Jaracza sugerowałbym zaś, żeby następnym razem, gdy znów pojawi się projekt zrobienia podobnego przedstawienia, ulokować je od razu na dużej scenie. Kasta la vista to tekst bez jakichkolwiek większych ambicji. Trudno nim odfajkować teatralne zadanie, które szumnie nazywa się „artystyczną misją”. Niczym się tu nie ryzykuje (poza gniewem widzów, którzy cenią literaturę na poziomie Kafki, ale tych, w każdym razie wywodzących się z grona czytelników Teatralnego, o zagrożeniu poinformowałem). Obsada spektaklu – niewielka, scenografia (swoją drogą w tym wypadku naprawdę nieudana: bura i sztampowa) – niskokosztowa, zaangażowanie dużej ekipy technicznej – niepotrzebne. Nic, tylko grać i zarabiać.

Zarabiać na spektakle, na które trudniej będzie ściągnąć publiczność i które wymagać będą większych inwestycji niż ta Kasta la vista. Dramat i spektakl z założenia rozrywkowy.

05-06-2024

Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi
Sébastien Thiéry
Kasta la vista
przekład: Bartosz Wierzbięta
opracowanie, reżyseria, opracowanie muzyczne: Jacek Bończyk
scenografia i reżyseria światła: Grzegorz Policiński
kostiumy: Adrianna Gołębiewska
obsada: Natalia Klepacka, Bogusława Pawelec, Bogusław Suszka, Krzysztof Wach, Mariusz Witkowski
premiera: 24.02.2024

Kasta la vista, reż. Jacek Bończyk, Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Oglądasz zdjęcie 4 z 5

Powiązane Teatry

Logo of Teatr im. Stefana Jaracza w ŁodziTeatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat. Aenean faucibus nibh et justo cursus id rutrum lorem imperdiet. Nunc ut sem vitae risus tristique posuere.