Grandoza
W jednym wyścigu nie może startować ferrari i hulajnoga. Nie można zestawiać obok siebie instytucjonalnego teatru lub teatru prywatnego z dużego miasta i NGO z małej miejscowości. Po jednej stronie staje wtedy dotacja i drogie bilety, duży sponsor oraz kilkadziesiąt etatów, a po drugiej kilka osób z nowatorskimi pomysłami, bez „nazwisk”, bez działu promocji i bez realnych środków mogących zapewnić np. wkład własny w projekcie.
O teatrze mieszczańskim
Przypisywanie sobie przez Artystę tytułu do szczególnych „artystycznych” praw i przywilejów, do wybraństwa od XIX wieku, jest… sztubackie, a teraz tylko medialne. Że niby Artysta w moim imieniu zajmuje się zasypywaniem, a raczej rozdrapywaniem czarnej dziury i on rozumie czarną dziurę bardziej. Więc ja mu mówię: spierdalaj! Mówię mu: rozdrapuj we własnym imieniu.
O ogłoszeniach drobnych
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy rozgarnięci do tego stopnia, żeby zostać wybitnym chemikiem, który na swoich wynalazkach zarabia miliony w jakiejś Krzemowej Dolinie. Jesteśmy, krótko mówiąc, Ignacym Mościckim.
Rok Kantorowski bez Kantora
Zakaz sięgania po teksty, który uzasadnia się wolą zmarłego, jest wymazywaniem obecności Kantora i robieniem z niego kukły kulturowej, martwej lalki, z którą zmagał się niemal w każdym ze swoich spektakli.
Szczęśliwe dni: 4 października
Ten felieton jest poniekąd listem miłosnym do mojego znakomitego sąsiada przez felietonową miedzę, Macieja Wojtyszki.
Inne historie: Rosja (3), czyli nad brzegiem Irtysza
Opowieść o tym, jak wreszcie zaczęłam pracę nad moim syberyjskim Świętoszkiem i za co tak naprawdę pokochałam Rosję.