Szczęśliwe dni: 13 grudnia

Wczoraj w Alei Szucha śpiewałem z innymi Mury Kaczmarskiego. Nie robiłem tego od lat osiemdziesiątych i, prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że na starość znowu przyjdzie mi to robić.

O „Marcinku”

To taka mała knajpeczka na Podwalu w Warszawie. Jakieś siedem na siedem? Dziewięć na dziewięć? Rozszerza się albo zmniejsza w zależności od pory dnia.

Szczęśliwe dni: 29 listopada

Boh trojcu lubit, niech więc będzie o seksie, teatrze i Wrocławiu.

O kotach…

Moje koty mają po dwanaście kilo sztuka. W ludzkim języku nazywają się Fantazy i Leon, są braćmi z jednego miotu.

Szczęśliwe dni: 15 listopada

Czytam tytuł: „Na ratunek Teatrowi Studio!”. Czy ktoś wie, o co chodzi? Bo ja nie bardzo, jak to mówią, ogarniam.

Wojna, wojna!

Potrzebujemy wojny. Nie wojny na górze czy na dole. Prawdziwej. Wojny z trupami, tułaczką i głodem. Jak nigdy. My, Naród!

Samochód

Brak lub nadmiar talentu aktorskiego, reżyserskiego, udana lub nieudana premiera, udany lub nieudany minister kultury… To są rozkoszne tematy.

Szczęśliwe dni: 1 listopada

Spośród wszystkich szczęśliwych dni dzień dzisiejszy należy do najszczęśliwszych: bo cóż może sprawiać więcej radości niż wspominanie umarłych?

O brzęczeniu

Co one sobie myślą? Skąd wiedzą, co myśleć? Kto im powiedział? Co to za świat alternatywny? W dodatku zupełnie im się nie nudzi. Buzują, brzęczą, kłębią się z kwiatka na kwiatek.

Szczęśliwe dni: 7 maja

Pan Paweł został pobity w sklepie na warszawskiej Ochocie i raczej nie dlatego, że jest autorem Tęczowej trybuny – po prostu stanął w obronie człowieka zaatakowanego przez kiboli. Powodem ataku był niewłaściwy, bo cudzoziemski wygląd ofiary.

O gorzkości

Kiedy już tak rozpaczliwie taplam się w tej beczce-bajorze antyklerykalizmu, to dla uspokojenia powiadam sobie: było, Łysy, gruntowniej przemyśleć ewangeliczne zdanie „Królestwo Moje nie jest z tego świata”.